SafeGroup

Pełna wersja: Były inżynier Mozilli - kupowanie AV nie ma sensu
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Ominął nas szum sprzed kilku dni po wypowiedzi Roberta O’Callahana, który przez kilkanaście lat był inżynierem w Mozilli i współtworzył Firefoxa. Pan ten na swoim blogu stwierdził...ni mniej, ni więcej...że
Cytat:antivirus software vendors are terrible; don't buy antivirus software, and uininstall it if you already have it (except, on Windows, for Microsoft's).
cytat za

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


W przełożeniu "na nasze" brzmiałoby tak:
producenci oprogramowania antywirusowego to wredne małpy...niech cię ręka boska broni, żebyś kupował to badziewie, a jak już wywaliłeś na to kasę, to od razu bez żalu wypipc...za wyjątkiem oczywiście "boskiego dzieła", jakim jest nieziemsko doskonałe w formie i treści własne oprogramowanie zabezpieczające Windy.

To oczywiście sarkazm i ironia, bo szczerze mówiąc dawno tak spektakularnego stwierdzenia odnośnie bezpieczeństwa i softów z nim związanych nie czytałem. Mam wrażenie, że "Oczko mu się odlepiło, temu misiu" i p. O'Callahan nie zauważa prostej zależności, którą chyba powinien zauważyć - aplikacje zewnętrzne w systemie powinny pracować z maksymalnie niskimi uprawnieniami. Przykładem takich aplikacji są wszelkiego typu przeglądarki...w tym internetowe...które są bardzo popularne, niezwykle często używane bez większego zastanowienia, a tym samym niezwykle często wykorzystywane jako bramy ataku na luki/podatności w systemie. Nie można ich porównywać do antywirusów czy programów  zabezpieczających w szerszym ujęciu, których uprzywilejowanie w systemie musi być znacznie większe, co wynika z konieczności kontrolowania często bardzo głęboko wbudowanych komponentów/mechanizmów systemu. Więc jeśli wg mnie miałbym się czegoś pozbywać, to z pewnością pozbyłbym się przeglądarki, a nie programu zabezpieczającego, do którego skuteczności mam zaufanie.
Oczywiście nie sposób pominąć nagłaśnianych medialnie wpadek softów zabezpieczających, w których wykrywano błędy i luki destabilizujące system lub wręcz pozbawiające go ochrony...ale pamiętajmy, że to też tylko oprogramowanie...linijki kodu...którego jakość w każdym aspekcie jest zależna od wiedzy i umiejętności czy czasem "tylko" geniuszu jego twórcy.

Nie zachęcam do wojenki, a rzeczowej wymiany zdań i argumentów...postawcie sobie na przykład pytania
- czy moja przeglądarka nie ma przypadkiem nadmiaru swobody?
- czy wystarczająco ją chronię, a przede wszystkim...
- czy wystarczająco chronię system przed przeglądarką?
- czy coś zmienić...dodać...wyrzucić?

Nieco zabawna w tym wszystkim jest jeszcze jedna rzecz - kilka dni później...dokładnie wczoraj 31 stycznia...O’Callahan opublikował kolejny tekst, w którym nawiązuje do wspominanego powyżej - nowy artykuł to próba dyskusji z wynikami testów AV-Comparatives "Whole Product Dynamic “Real-World” Protection Test", którego wyniki opublikowano w grudniu 2016 i w którym AV od Microsoft zajął "zaszczytne" przedostatnie miejsce.
Bez cienia złośliwości powiem, że jakoś te wyniki nie pasują do obrazka, jaki maluje były inżynier Mozilli Grin

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]



Inne źródła i dyskusje

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

Konto usunięte

Ja tam w testy nie wierzę, wiele razy wychodziło że albo autorzy coś kombinowali, albo same softy były przygotowywane pod nie (vide np. 360). Nie oceniałbym danej aplikacji na ich podstawie, bo w przypadku security to kwestia konkretnego przypadku. Inna natomiast sprawa, że O'Callahan może mówić co chce, ale jeśli użyjemy Firefoxa, to możliwe, że własnie on będzie najsłabszym ogniwem...
No lukas ja sie z tobą zgadzam

Co do samej wypowiedzi to faktycznie AV nie jest przygotowane na atak hackera tu jedynie tylko i wyłącznie ograniczenia SRP i zapora.
AV nie wykryje co dopiero świeżo-napisanego wirusa do ataku na wybraną firme/serwer ale mimo to jednak warto mieć czymś co sie przeskanuje od czasu do czasu aby faktycznie nie okazało się że jesteśmy w sieci zombiee.
Raczej zgaduję, że chodzi mu o podejście twórców AV - bloatware, dziesiątki rzekomych warstw ochrony 'niewiadomocorobi', fałszywe alarmy, żeby wzbudzić zaufanie do czujnego softu i generalnie dziesiątki innych, marketingowych chwytów na rozbujanie i tak wielkiego rynku.

Chociaż chętnie bym się dowiedział, co taka szycha w 'szczegółach' ma na myśli Wink
Co do przeglądarek jako samodzielnych aplikacji "zabezpieczających"...to oczywiste uproszczenie, ale od dawna wiadomo, że każda z nich ma swoje mechanizmy obronne w postaci wbudowanych list stron niebezpiecznych, piaskownic...nota bene sandobox Chrome jest bardzo skuteczny i chyba wciąż nawet szczelniejszy niż Sandboxie...skanowania pobieranych plików przez silniki AV, a do tego mnóstwo zewnętrznych dodatków, które zakres ochrony poszerzają. Ale przeglądarka sama w sobie nigdy nie będzie tak funkcjonalna i tak wszechstronna, jak programy AV czy inne zabezpieczające...ona zawsze działa w strefie (warstwie) użytkownika i zapewne nigdy nie będzie miała możliwości sięgnąć głębiej w system, by skuteczniej chronić nie tylko siebie ale pozostałe zasoby systemowe. Tu jedynym wyjątkiem jest, jak myślę, Internet Explorer, któremu MS pozwala z oczywistych względów na bardzo ścisłą integrację z systemem.
A ja zrobiłem mu na złość - kupiłem sobie Avirę Pro.
(04.02.2017, 19:29)Tajny Współpracownik napisał(a):

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

A ja zrobiłem mu na złość - kupiłem sobie Avirę Pro.

Ty kupiłeś a ja licencję Aviry mam na zbyciu! Sad Wall Facepalm

I teraz jestem zmuszony oddać tę licencję temu byłemu inżynierowi z Mozilli, bo biedak nie ma żadnego antywirusa! Sad
Szkoda że nie ma już dawnej Avirki, takiej z wersji 8.0. Wtedy była Avira Personal, Avira Pro, Avira Security Suite (o pięknym skrócie ASS). Teraz przekombinowali ofertę, wersja SS ma konfigurator firewalla będący nakładką na tego wbudowanego w Windows. A poza tym szału nie ma. Ale wirusy usuwa po niemiecku.
Kontynuacja tematu, ponieważ również Google postanowiło być "odkrywcze" i poprzeć stanowisko O'Callahana

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

A teraz zadajmy sobie pytania, ile funkcji ma Defender, a ile takie Comodo. Piaskownicy nie ma, HIPS-a nie ma, behawioral chyba mocno ograniczony (lub w ogóle go nie ma). To co ma tutaj wpływać na działanie systemu i na pracę użytkownika?
Defender nie ma antyspamu, bo ma go Outlook. Firewalla też nie ma, bo jest ten systemowy. Jedyny plus - integracja z ustawieniami systemowymi.

Ktoś tutaj porównał poloneza z gaźnikiem* vs volkswagen z ubóstwianym tedeikiem.

* klekot zaworów w ohv kocham <3

Konto usunięte

Ale ilu userów wie co do piaskownica, co to HIPS, co to analiza zachowania, ilu dłubie w ustawieniach zapory?
No i ilu z nich nie tylko ma na to ochotę, ale także i czas?

Żeby nie było, nie uważam, że "ignorancja to siła", tylko że tak to własnie wygląda. Dla większości osób komputer to taka sobie skrzyneczka czarna, coś robią i się na niej pojawia film, zdjęcia z wakacji itp. A jak działa.. to już ich mniej interesuje Smile
Lukas Zgadzam sie z tobą...

Sporo osób ma samego AV a nawet i jego wyłączają wystarczy że ktoś na warezie pod linkiem napisze że to fake i należy wyłączyć AV podczas instalowania i już system rozje%#$#.
Ale nie mówię o tym, że użytkownicy są ignorantami. Skoro pojawia się taki argument, to ludzie nie dojrzeli do takich spraw. Nie wińmy tutaj samych producentów, bo w sumie - to co zrobili programiści firm antywirusowych, to (często) kawał dobrej roboty. Nie miejmy pretensji do firm zbrojeniowych, że wybuchają wojny.

Przekaz powinien być taki: jeśli jesteś kompletnie ciemnym, to działaj na Defenderze, ale nie nazywaj się dobrze zabezpieczonym. Bo jakich by peanów na część Windows Defendera nie tworzyć, to i tak nie jest to taki "cudowny kawałek softu" jak rzecze tenże inżynier.
Zgadzam się z TW...Chrome to na pewno TOP bezpiecznych przeglądarek, ale nie ma szans, żeby zastąpiła współczesne AV/IS, które oferują znacznie więcej niż tylko kontrolę reputacji stron, skanowanie pobieranych treści, czy nawet własną piaskownicę dla uruchamianych pluginów. Nie ma znaczenia, czy zwykły użytkownik ma pojęcie o konstrukcji i możliwościach antywirusów firm trzecich, bo ich fabryczne ustawienia już i tak podnoszą bezpieczeństwo użytkownika.
Bezpieczeństwo i rządzące nim zasady można porównać do mechanizmów w przyrodzie...mamy wyścig myśliwy-ofiara...mamy infekcje i ich leczenie...i w końcu ewolucję i tu zgodziłbym się Richardem Dawkinsem, który w swoich publikacjach stwierdzał m.in., że każde oko...nawet najprostsze...jest lepsze, niż jego brak i że nawet takie daje sukces ewolucyjny - czyli przetrwanie. W naszym przypadku można by powiedzieć, że "każda bariera/technologia bezpieczeństwa jest lepsza, niż jej brak, bo z definicji wzmacnia ochronę".