SafeGroup

Pełna wersja: ACTA 2.0 - gdzie leży prawda?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Mówią, że "prawda leży pośrodku", ale według niektórych "prawda leży tam, gdzie leży"...problem tylko, gdzie jest to "gdzie". Wstęp nieco zawiły, bo sam nie wiem, jak podejść do nagłaśnianej w mediach od wczoraj informacji, że Parlament Europejski zagłosował za wprowadzeniem ograniczeń internetu, określając je wręcz jako ACTA 2.0. Zastawiające jest dla mnie, że w przekazie tej informacji widać wyjątkową polaryzację, która wiedzie jakby dwutorowo
- wg opcji politycznej czyli "dobre PIS głosowało na NIE, a złe PO było na TAK", co widać w przekazie medialnym rządowych mediów ponoć publicznych i wszystkich innych tzw. niezależnych (TV, portale, prasa)
- wg interesu własnego czyli mniejsi i bardziej niezależni są bardziej stonowani i nawet za wprowadzonymi zmianami - więksi, ale zależni finansowo po drugiej stronie.
Jakby nie patrzeć na przyczyny podziałów i różnic w osądzie decyzji i jej ewentualnych konsekwencji, to nawet ci najbardziej zażarci w sporach z pewnie nie do końca wiedzą...bo chyba nikt nie wie...jakie będą realne skutki wprowadzanych zmian. 
Przykłady odległych od siebie interpretacji linkuję poniżej i nawet nie staram się samemu interpretować faktów...powiem tylko tyle, że kiedy wcześniej pisano o tych propozycjach byłam na "nie", ale to, co wprowadzono nie jest tym samym i chyba byłbym na "tak"...ale nie wiem tego na pewno  Disbeliever

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]



Nie wiem..ma ktoś jakieś własne przemyślenia?...konkretne wnioski...sugestie? Co o tym sądzicie?

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

To bardzo poważny problem i robi się coraz głośniej w temacie cenzury internetu w naszym kraju. Póki co zwiększono znacznie w tym zakresie uprawnienia policji, służb skarbowych i UOKiK, a teraz dochodzi wymiar obronności kraju. Pętla się coraz bardziej zaciska tym bardziej, że w ubiegłym roku był wrzucony projekt PiS o nowych obowiązkach kluczowych gałęzi gospodarki wobec państwa w kontekście obronności, w tym o wygaszaniu działalności niektórych z nich. Tu ponownie wrzuca się ten kontekst, co pozwala na znacznie większą swobodę władzy w blokowaniu dostępu do internetu lub przejmowaniu jego możliwości na potrzeby państwa. Wystarczy, że powiąże się choć część projektowanych przepisów z ustawą o obronności kraju, a szczególnie tych dotyczących obowiązkowych służebności przedsiębiorstw dla obronności. Wtedy można wszystko podciągnąć pod nowe paragrafy.
O zakusach obecnego układu rządzącego na kontrolę internetu pisaliśmy też u nas wcześniej np.

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

Analiza zagrożenia ze strony nowego projektu prawicy dotyczącego kontroli mediów. Warto przeczytać i samemu wyrobić sobie pogląd na tę sprawę tym bardziej, że w mediach mało na ten temat mówi.

Cytat:Projekt ustawy o ochronie wolności słowa w serwisach społecznościowych miał gwarantować, że w internecie nie będą prowadzone działania cenzorskie. Zdaniem prawników jest wręcz przeciwnie: proponowana w ustawie Rada Wolności Słowa będzie niczym urząd cenzury, nieprecyzyjne terminy grożą arbitralnością decyzji, a o tym, które treści w sieci zablokować, zdecyduje prokurator.
(...)
Zdaniem Marzeny Błaszczyk z zarządu stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska, które zajmuje się jawnością i dostępem do informacji, idea stworzenia w obecnych czasach instytucji państwowej nadzorującej media społecznościowe to "próba wpływania na wolność słowa i próba ograniczania debaty publicznej".

Dotyczy to m.in. planu stworzenia Rady Wolności Słowa. Według projektu ustawy w radzie zasiadać ma wraz z przewodniczącym (w randze sekretarza stanu) pięciu członków. Na sześcioletnią kadencję miałby ich powoływać Sejm większością 3/5 głosów - ale gdy to się nie uda, ma obowiązywać zwykła większość. Członek Rady Wolności Słowa nie będzie musiał mieć wyższego wykształcenia, jeśli będzie posiadać "niezbędną wiedzę w zakresie językoznawstwa lub nowych technologii".
(...)
Prokurator miałby decydować, które treści zablokować
Szczegółowej analizy prawnej projektu podjęło się dwóch prawników: Krzysztof Izdebski - dyrektor programowy Fundacji ePaństwo i Patryk Wachowiec z fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju.
"Co do zasady nie jest rolą państwa ingerencja w treść debaty publicznej. Instrumenty prawne odnoszące się do wolności słowa powinny być kształtowane w taki sposób, aby działania organów władzy były jak najmniej inwazyjne. Każdy przejaw takiej ingerencji powinien odpowiadać stopniu naruszenia dóbr konkretnej osoby" - oceniają prawnicy i stwierdzają, że "indywidualną wolność słowa autorzy projektu odczytują jako zbiorowe prawo do wypowiedzi. W takim układzie państwo staje się swego rodzaju moderatorem debaty w internecie i jedynie od oceny piastunów organów władzy zależeć będzie mogło, która wypowiedź znajdzie aprobatę, a która nie" - podkreślają.
Również oni zwracają uwagę na brak precyzji terminów wymienionych w dokumencie, które "albo nie są zdefiniowane, albo odwołują się do nieostrych pojęć", co "może rodzić obawy, że zamysłem projektodawców może być zapewnienie ochrony prawnej tylko tym treściom, które mieszczą się w aksjologii władzy". Potwierdzają opinie, że jest niebezpieczeństwo, iż to większość rządząca będzie wybierać członków Rady Wolności Słowa.


Całość artykułu poniżej w linku

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]