Na życzenie AnonymousNetwork wykonałem test VIRUSfighter, wynik mnie jakoś specjalnie nie zaskoczył, bo aż 0% wykrywalności na uruchomionych przeze mnie próbkach.
Link do testu:
[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]
Profesjonalny AV, nie ma co. Z takim programem na pokładzie nie ma co się bać o wirki.
Ale i tak o dziwo nie zamknął go FakeAV, DUŻY +
Dzięki PascalHP za test.
Jak to jest, że ludzie coś takiego wydają? Nie potrafią sami przekonać się o bliskiej zeru wydajności silnika?
A jak to jest, ze na VirusTotalu jest czterdziesci pare skanerow, a lekko liczac 1/3 nic nie wnosi, poza "szumem", powielaniem detekcji innych i false positives?
A ilu skanerow nie ma na VT? Jezeli by dodac Arcabit, Filemedic, VIRUSfighter, Twister, VirIT, Zoner, Zillya...
Wydaje mi sie ze moga istniec dwa powody.
Jeden - przyziemny - kasa. Da sie cos sprzedac, to sie to robi. Wiedzac, ze jest slabe.
Drugi - wzniosly
- chec zrobienia czegos nowatorskiego i lepszego. Jest pomysl wiec sie go realizuje. Prawdopodobnie wiedzac (w koncu latwo to sprawdzic), ze nie ma sie pelnowartosciowego produktu. Jesli ktos probuje taki twor sprzedawac - patrz powod numer jeden.
Mam podobne przemyślenia - poza jednym. Ta branża to zapewnianie bezpieczeństwa. Więc produkt, który absolutnie tego nie robi, powinien być automatycznie zdyskredytowany - tak jak samochód, w którym można zginąć wrzucając dwójkę.
Sprzedanie skanera z zerową skutecznością na tak konkurencyjnym rynku z wieloma doskonałymi darmowymi produktami to jakieś szaleństwo