SafeGroup

Pełna wersja: Pogaduchy...już otwarte :)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Adam zazdroszczę Malucha! Serio dałeś za niego 8k? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Teraz trzymaj go jako lokatę w przyszłość Grin Czy można liczyć na jakąś przejażdżkę jak jakimś cudem pojawię się w Radomiu(?) ? XD

Cytat:Teraz w czasach Tindera nie trzeba się starać o człowieka, bo jak nie on to zaraz trafi się następny. Karawana jedzie dalej.

Ta łatwość(o ile ktoś potrafi) w zawieraniu bliższych znajomości z kolejnymi osobami jest straszna i myślę, że w dzisiejszych i przyszłych czasach powoduje zwiększoną liczbę rozwodów XD
Tak, kosztował dokładnie 8500 zł, na tyle opiewa umowa i z tej kwoty zapłaciłem podatek Morawieckiemu.

Konto usunięte

O kurczaki.. nie dałbym za malucha ośmiu tysięcy.
Za rower (jakby był na elektroniku Di2) to i owszem, ale nie za malucha.

Jedno jednak trzeba przyznać - zacny Grin
Trochę się w nim nie mieszczę, muszę odpowiednio wskakiwać i wyskakiwać, bo przez oryginalne fotele Inter Groclin i swój wzrost, zaczepiam nogami o kierownicę Craze. Właściwie to jak już już wsiądę, to kierownicę mam między nogami Cool. A żeby spojrzeć w lusterka boczne, muszę się pochylić Craze.

Ale i tak jest zajebiście Cool, każda jazda to mega przygoda, całe auto trzeszczy, rzęzi, drga. Ma się wrażenie, że to wszystko zaraz się rozpadnie w drobny pył. Ale jedzie dziarsko Cool. To przypomina małego brzdąca, który używa wszystkich kredek żeby narysować jakieś bohomazy, daje Ci "gotowy" rysunek i dodaje "ładne? To dla Ciebie".

Konto usunięte

Ale za to jakie wyciszenie - jak to mawiają, jak się nogami uszy zasłania to cichutko Grin
Mam słabą kompresję w maluchu i kunie mi pouciekały Cool, skutkiem tego żeby wyjechać z garażu podziemnego muszę wziąć rozpęd Craze
(16.01.2018, 12:14)Tajny Współpracownik napisał(a):

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

[...] skutkiem tego żeby wyjechać z garażu podziemnego muszę wziąć rozpęd  Craze

Wyjeżdżaj na wstecznym...
To musisz uważać na ścianę za plecami, jak się cofasz Grin
A tak w ogóle to przyszła do mnie zima...sypnęło wreszcie śniegiem, choć na niektórych klombach przebiśniegi już wychodzą, a na drzewach pączki i kwiaty...jaja jak berety panowie Smile
U mnie w bielsku to przymrozki lekkie i nad ranem lekki szron i nic więcej Smile
Śmiechłem nawet.

Dzisiaj zadzwoniłem do PZU żeby przepisać OC za malczana na mnie (dobry ziomek poprzedni właściciel ubezpieczył w PZU z kartą PZMotu, więc OC na rok to 150 zł, ja też jestem członkiem PZMOT-u, więc polecam) i wywiązała się taka rozmowa na infolinii (j - ja, k - konsultant PZU)
k: nie mam pańskiego maila, proszę mi go podać
j: ja...
k: tak, pan
j: ja
k: ??? tak, pańskiego maila potrzebuję, słyszy mnie Pan?
j: no przecież mówię, ja małpa a.... kropka pro

Mam skrzynkę [email protected], więc jak ktoś nie zorientuje się i mi przerwie, to ciągle mówi "tak Ty" Craze
ahahaha jaki troll Craze
Jak to mówio: nihil novi sub sole Grin

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

Od razu przypomniał mi się ten skecz z Fronczewskim Smile Ale tu coś podobnego z reala

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

źródło

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

Nanga Parbat...tak przykre i wkur**ce, bo bezsilność na spółkę z górami stworzyła dramat, który aż boli. Nie oglądam i nie słucham w mediach reportaży, bo niczego nie wnoszą, a rozdrapują tylko rany i emocje...a na pytanie czemu "ona, a nie on" odpowiedzieć prosto jest trudno albo nawet niemożliwie. A może łatwo, bo już nawet nie patrząc na warunki była bliżej i mogła chodzić?
Fala hejtu i idiotycznych, a czasem wręcz sk***ch komentarzy się wylała w naszej kochanej ojczyźnie i może dlatego chcę przytoczyć trafiającą w punkt wypowiedź...poniżej fragment
Cytat:Poważnie, jak sobie wyobrażacie akcję ratunkową w sytuacji, gdy jesteście ubezpieczeni od wszystkiego?

Na Nanga Parbat nie ma bazy TOPR-u, GOPR-u czy tam NPOPR-u, gdzie siedzą ratownicy i czekają na sygnał od ubezpieczyciela: ruszajcie, ino wartko, ale tylko ci z PZU (granatowe kurtki), MetLife (zielone kurtki) czeka, bo coś się w polisie nie zgadza, i chyba w tej tanioszce, którą podpisały te naiwne łosie akcja ratunkowa powyżej 7k metrów jest wyłączona z ubezpieczenia.

Akcja ratunkowa w takich sytuacjach opiera się wyłącznie na uczestnikach innych wypraw, i to pod warunkiem, że są w pobliżu. Francuzka (w chwili gdy to piszę, chłopaki zeszli bez Mackiewicza i fruną do Skardu[1]) miała gigantyczne szczęście, że akurat po sąsiedzku nasi szykowali się do ataku na K2 i byli zaaklimatyzowani na odpowiedniej wysokości. Na dodatek zaprezentowali nadludzką wytrzymałość i po przybyciu pod Nanga Parbat, 1100 metrów w górę, częściowo po ciemku przebiegli niczym cyborgi. Nieludzkie szczęście, bo w tej chwili „po sąsiedzku” jest tylko jeszcze jedna wyprawa, która tak się składa, przebywa w Obozie 1 na wysokości 6050 metrów i ma do Nanga Parbat w linii prostej półtora tysiąca kilometrów. Bo są, CIACH!, pod Mount Everestem. W tej chwili nie ma tam nikogo więcej, bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby.

„Noale przecież śmigłowiec”

W okolicy Nanga Parbat lata tylko armia. Indie i Pakistan napierdalają się tam od lat o Kaszmir, więc lotów cywilnych nie ma. Pechowo składa się tak, że pakistańska armia korzysta z helikopterów[2], które nie są w stanie wspiąć się powyżej 6000 metrów. Tak zwyczajnie, po helikopterowemu – nie są w stanie polecieć wyżej. Do tego pogoda. Naszą ekipę spod K2 Pakistańczycy wysadzili na Nanga Parbat na wysokości 4800 nie dlatego, że pilotowi nie chciało się lecieć wyżej.
Całość

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

Zamiast awanturzyć się, proponowałbym co bardziej agresywnym internautom pomodlić się.
Dla mnie większym heroizmem od wejścia w -60 C na 8.000 m
byłoby wychowywanie dzień po dniu kilkorga dzieci.
Zasadnicze pytanie, czy człowiek ma wyłączne i arbitralne prawo
do decydowania o swoim życiu i narażania go w ekstremalny sposób...
(30.01.2018, 00:19)wojek napisał(a):

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

Dla mnie większym heroizmem od wejścia w -60 C na 8.000 m
byłoby wychowywanie dzień po dniu kilkorga dzieci.
Zasadnicze pytanie, czy człowiek ma wyłączne i arbitralne prawo
do decydowania o swoim życiu i narażania go w ekstremalny sposób...
Przepraszam, ale porównanie jest bez sensu...wychowanie dzieci to coś, co jest nam dane naturalnie...biologicznie...ewolucyjnie, bo to my dorabiamy sobie całą mentalna, psychologiczną, ideologiczną bazę do wychowywania potomstwa...i tylko my - ludzie. A to jest instynkt charakteryzujący nie tylko ssaki, ale płazy i gady, ryby, a nawet "zwykłe" owady...bo chodzi o przeżycie potomstwa i kontynuację gatunku. Wspinaczka, eksploracja gór czy ogólniej już poznawanie i odkrywanie nowego nie po to by tylko zjeść czy się schronić, to już inna sprawa wynikająca bardziej z funkcji poznawczych mózgu...to ciekawość...stawianie pytań...szukanie kolejnych granic, które jesteśmy w stanie pokonać.
Pytasz o prawo do samostanowienia człowieka?...a kto ma takie prawo, jak nie on sam? Władza?...religia?...prawo?...czyli ktokolwiek inny, niż on sam? A chcesz by ktoś decydował., co masz myśleć...jeść...gdzie iść i z kim spać?
OK, nawiązałem też trochę do sytuacji rodzinnej niektórych himalaistów,
ale to temat delikatny, więc nie będę tego ciągnął...

Woluntaryzm kontra więzi społeczne, temat pewnie stary jak świat.
Czy należę wyłącznie do siebie, czy też po części do mojej rodziny,
przyjaciół, społeczności, i to też powinno wpływać na moje wybory...
Chodzi raczej o odpowiedzialność za swoje wybory w tym szerszym
kontekście, niż narzucanie czegokolwiek.

Konto usunięte

Odpowiedzialność w takim wypadku nie leży tylko i wyłączenie po stronie osoby podejmującej ryzyko.
Leży ona też po stronie osoby, która z nią jest (np. żony, męża). Moim zdaniem zrzucanie odpowiedzialności tylko na tą osobę, która chce iść w góry to błąd - bo pewnie robiła to od dawna, a ktoś, wiążąc się z nią, powinien mieć to na uwadze. Bez tego przecież każdy zawód czy hobby narażone na jakieś ryzyko, powinno "skreślać" potencjalnego partnera. A akurat natura działa tutaj nieco odwrotnie. Zresztą, akurat w tym kontekście w tej sprawie widać pełne zrozumienie najbliższej osoby - przynajmniej oficjalne. Co dzieje się w głowie teraz, tego nie wiemy. I chyba nie chcielibyśmy nawet wiedzieć.
A pretensje może mieć tylko do samego siebie jak i żona wiedziałą czym sie zajmuje i jak pewwnego dnia możę sie to skończyć ciągnięcie tematu dalszego nie ma sensu..

Co roku jest mnóstwo alpinistycznych wypadków czemu akurat tera sie obudzili nie było innego medialnego tematu a wypadki najlepiej sie sprzedają Tongue