Pogaduchy...już otwarte :) - Wersja do druku +- SafeGroup (https://safegroup.pl) +-- Dział: Forum ogólne (https://safegroup.pl/forum-6.html) +--- Dział: Pogaduchy (https://safegroup.pl/forum-4.html) +--- Wątek: Pogaduchy...już otwarte :) (/thread-9011.html) Strony:
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
|
RE: Pogaduchy...już otwarte :) - ichito - 31.01.2018 Nie popadajmy w paranoję Idąc tym tropem można obdzielić współodpowiedzialnością również rodzinę np. taksówkarza, którego napadnięto o policjancie, żołnierzu czy strażaku nie wspominając. Są rzeczy, które zawsze będą wiązać się z ryzykiem, bo odnoszą się do poszukiwań...odkryć...podróży...pracy w laboratoriach...kontaktu z niebezpieczeństwem w postaci ludzi czy natury jako takiej. Ktoś to robi, bo ma pasję...umiejętności...potrzebę...bo to jego sposób na życie czy zarabianie pieniędzy. Zawsze tak było i dzięki takim ludziom zawdzięczamy rozwój cywilizacyjny...bez nich byłoby koła, ujarzmionego ognia, pisma, prochu, podróży, odkryć...niczego tak naprawdę. Ryzyko jest wpisane w naszą naturę, bo przecież kiedy człowiek szedł na polowanie tysiące lat emu, to nie wiedział czy wróci ze zdobyczą i czy w ogóle wróci. Myślę, że śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że bez ryzyka nie byłoby rozwoju @Quassar Owszem co roku są wypadki...dziesiątki...a pod szczytami w Himalajach czy innych podobnych miejscach leżą dziesiątki ciał tych, którzy nie doszli na szczyt albo z niego nie zeszli do bazy. Ale zimą nie chodzi praktycznie nikt...jak napisał autor, którego fragment zacytowałem wcześniej "bo zimą na ośmiotysięczniki wspinają się tylko Polacy, Rosjanie i pojeby." I może to uproszczenie, ale niezbyt odbiegające od rzeczywistości...Polacy to światowa czołówka, nasi wspinacze są wszędzie tam gdzie jest coś do zdobycia czy "zrobienia" (chodzi np. o nowe trasy wejść/przejść). O tej akcji mówi się, że zmieniła historię himalaizmu...to nie jest tylko medialny szum...to niezwykły wyczyn mimo całej tragedii, jaka za tym się kryje. RE: Pogaduchy...już otwarte :) - wojek - 31.01.2018 Jest jeszcze coś takiego jak prawdopodobieństwo tragicznego zdarzenia. Zdaje się, że w przypadku zimowych ataków szczytowych na tę górę wynosi 50% wypadków śmiertelnych. Ostatnie wydarzenia potwierdziły tę smutną statystykę. Co do nowych odkryć - jest coś takiego jak potencjalna korzyść. Co innego praca badawcza czy nawet ekstremalny trud w celu odkrycia nowych obszarów geograficznych, a co innego niewiele wnoszące zimowe wejście na jakąś górę, gdy ma się w domu trójkę małych dzieci (one nie wybierały ojca himalaisty). Co nie zmienia faktu, że sam się tym sportem pasjonuję, i śledzę obecną wyprawę na K2. Jeszcze co do przyzwyczajeń, czy hobby - człowiek niekiedy potrafi się zmienić. Po poznaniu fajnej panny i zawarciu małżeństwa będę codziennie wyskakiwał sam do klubu potańczyć i się pobawić, bo tak miałem w zwyczaju jako singiel? (przykład nie mój ), Wiem, że to nie jest idealne odwzorowanie na życiowe pasje i hobby, ale powiedzmy... RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Konto usunięte - 03.02.2018 Dzisiaj pierwszy raz w życiu spróbowałem morsowania - pierwszy, ale na pewno nie ostatni Początek jak "latem na Bałtyku", podchodzisz do wody... no zimna. Ale w przeciwieństwie do tego jak jest nad morzem, po prostu idziesz dalej, krok po kroku. W pewnym momencie rzuca się mięsem, na początku jest nieco szok, a potem... robi się nad wyraz przyjemnie. Na początek niecałe cztery minuty. Teraz szukam kolejnej okazji i polecam każdemu, naprawdę super spraw, bo po wyjściu po chwili jest taaaaaaki wyrzut endorfin i tak długo trzymają że... "no jest faza" RE: Pogaduchy...już otwarte :) - M'cin - 04.02.2018 Raz w życiu próbowałem - nie, żebym szukał, samo się napatoczyło. Poza ojczyzną, w wodzie oceanicznej, a więc temperatura wody zasolonej wody poniżej zera. Ciekawe uczucie. RE: Pogaduchy...już otwarte :) - A11-11Q - 04.02.2018 Wracając do poprzedniego tematu, do wysokogórskich wypraw... Jest ciekawa audycja do wysłuchania w radiowej Trójce. Cytat:W powtórkowej rozmowie Michała Olszańskiego z Adamem Bieleckim, himalaista opowiadał o niesamowitej sile, która ciągnie go na najniebezpieczniejsze i najwyższe szczyty na ziemi (...) źródło: [Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj] Na stronie audycja do wysłuchania, którą polecam jako obowiązkową... RE: Pogaduchy...już otwarte :) - ichito - 05.02.2018 (03.02.2018, 22:13)lukasamd napisał(a):Wtedy właśnie "urywa wszystko", więc nie ma już czego czuć A propos morsowania przypomina mi się historyjka...autentyczna...która spotkała mojego kolegę. Razu pewnego na dorocznym wspólnym spotkaniu (zazwyczaj luty) opowiadał z wielkim przejęciem i pasją o tym, że zaczął morsowanie. Było trochę śmiechu i żartobliwych uwag, ale OK...jestem w stanie uwierzyć, że da się to zrobić i że działa pozytywnie na zdrowie. Na kolejne spotkanie kolega nie przyjechał...okazało się, że morsowali w jeziorze na przełomie roku, którego dobrze nie znali a kolega skoczył z pomostu do przerębli i...poważnie uszkodził stopę i staw skokowy. Noga w gipsie jako skutek i nawet by przyjechał, bo miał mieć właśnie zdjęty gips czy szynę, ale idąc do lekarza by to zrobić spadł ze schodów tuż po wyjściu z mieszkania na własnej klatce schodowej...no i nie przyjechał, bo rozwalił nogę w innym miejscu Nie wiem, czy jeszcze morsuje RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Konto usunięte - 05.02.2018 Ja tam nie mam zamiaru w taki sposób morsować, skakać na bańkę itd. czy w ogóle się zanurzać - a przynajmniej nie teraz Na spokojnie, w okolicy jest spory klub który zrzesza chętnych i morsują nawet 3-4 razy w tygodniu. Nie trzeba dużego zbiornika. Powoli się wchodzi tak po piersi i tyle - do tego mając na głowie czapkę, a na dłoniach jakiekolwiek rękawiczki, bez zamaczania, wchodzi się do wody z dłońmi do góry. Oczywiście są różne sposoby i szkoły, najważniejsze to efekt jaki daje zamoczenie korpusu. Nie wiem.. w sobotę z rana bieganie 10 km, potem morsowanie, a wczoraj ponad 80 km w okolicach Zielonej Góry na rowerze po maaasakrycznych błotach i w sumie też z "kąpielą" (rozlewisko, trzeba było się przedzierać) i... czuję się swietnie Swoją drogą... zapisałem się na zawody które są za niecałe 3 tygodnie.. Wczoraj objazd trasy i uważam, że to będzie "zgon na pogrzebie": [Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj] RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Tajny Współpracownik - 06.02.2018 To ja powiem tylko, że mam 24 lata i nie umiem jeździć na rowerze xd. Z 15 lat temu próbowałem nauczyć się na składaku ojca (Wigry 3 ), ale wsadziłem stopę w szprychy i skaleczyłem sobie kostkę. Potem jeszcze brat złamał ramę w tym zmyślnym urządzeniu i nawet po zespawaniu jej, cykałem się zupełnie wsiąść. RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Konto usunięte - 06.02.2018 Ja tam nie widzę w tym nic dziwnego. Sam nauczyłem się mając jakieś 12 lat? Wszyscy już dawno "komunijnymi góralami" śmigali, a ja wtedy jeździć nie potrafiłem. A teraz nieco lat na karku więcej, a np. pływać wciąż nie potrafię (jeszcze!) RE: Pogaduchy...już otwarte :) - rogacz - 06.02.2018 Pływać to też jeszcze nie potrafię, ale za mną chodzi pójście do szkoły tańca gdzie prawie same kobiety są, np. zumba itp RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Quassar - 06.02.2018 rogacz no ja też kiedyś myślałęm żeby pójść ale na Salse albo Sambe ale z moim brzuchem to nie bede sie ośmieszał RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Tajny Współpracownik - 06.02.2018 Ja chodziłem na siłownię miesiąc, ale podziękowałem bo z taką wagą wyglądałem jakbym uciekł z obozu. Przytyję na lato to sobie pochodzę wtedy. Ewentualnie kupię poloneza bez wspomagania, bo już teraz w malczanie ćwiczę nogi od wciskania pedału hamulca do podłogi RE: Pogaduchy...już otwarte :) - ichito - 06.02.2018 Na trening nóg najlepszy jest jakiś stary Ursus...trzeba stanąć na całym ciężarem nodze żeby docisnąć hamulec...ze sprzęgłem szło lepiej Taniec fajny jest i niekoniecznie tylko jeden jak zumba...dobrze poćwiczyć też coś innego z "łaciny" i trochę 'standardów", bo to się przydaje nie tylko w danym momencie dla naszego zdrowia, ale pozwala na tańczonych imprezach nie stać pod ścianą. Tu już nie chodzi tylko o same kroki, ale o wyczucie rytmu, o przełamanie strachu i w końcu brak obawy, że coś będzie nie tak...że damy plamę przed partnerką. To zwyczajnie pozwala lepiej i swobodniej poruszać się do rytmu. RE: Pogaduchy...już otwarte :) - rogacz - 06.02.2018 @Quassar mam te same podejście co @ichito - dlatego chcę poćwiczyć teraz póki singiel jestem. A co do brzucha który też mam w tańcu go spalisz Pozatym - [Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj] wiesz jakie wrażenie to robi na suchoklatesach jak wychodzi koleś z masą i nie dość że wymiata na parkiecie to jeszcze nie wstydzi się tego jaki jest?RE: Pogaduchy...już otwarte :) - bluszcz - 06.02.2018 @Tajny Współpracownik Może chociaż w domu ćwicz. Podciąganie, pompki, brzuszki*, planki. Do podciąganie będziesz musiał zainwestować pewnie w drążek i zamontować go w domu, ale polecam. Trzeba tylko dobrać odpowiednią ilość powtórzeń w serii, ilość serii i czas przerw. *poprawne - jak największe zaangażowanie mięśni brzucha, a jak najmniejsze zginaczy bioder. RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Quassar - 06.02.2018 Nie no zestaw ćwiczeń to ja mam obcykany chodziłem 12 lat na capoeira tylko niestety te kolejne 12 lat to juz przed kompem -,- i dośięgło mnie zwykle zaniedbanie i lenistwo RE: Pogaduchy...już otwarte :) - bluszcz - 06.02.2018 Bardziej myślałem o @Tajny Współpracownik, bo bliżej mi do niego pod względem postury (Tak podejrzewam). Ja np siedząc na dupie nie jestem w stanie zwiększyć nawet tłuszczu w organizmie, bo mi się nie chce wtedy jeść. RE: Pogaduchy...już otwarte :) - Tajny Współpracownik - 07.02.2018 No tak, mam dzienną nadwyżkę 500-600kcal i waga stoi. A przecież przyjmuję niejako wartościowy pokarm, bo białe mięso, ryż, makarony, tuńczyk, nabiał, tłuszcze roślinne (oliwa z oliwek, orzechy), nawet sporo bananów jem. RE: Pogaduchy...już otwarte :) - ichito - 07.02.2018 Masz szybką przemianę materii chyba(?)... RE: Pogaduchy...już otwarte :) - bluszcz - 07.02.2018 Ćwiczenia i ogólnie aktywność fizyczna zwiększają ilość hormonów anabolicznych w organizmie. Najbardziej wartościowe są ćwiczenia wielostawowe, w których pracuje mnóstwo mięśni, ale nawet niesiłowe ćwiczenia typu 20-30 minut biegania 3 razy w tygodniu może zachęcić organizm do budowy. |