20.06.2016, 23:11
Win 10 podejście pierwsze. Cel - zaktualizować, aktywować i zrobić szybki rollback do 7 z powrotem. Zabieram się do tego jak pies do jeża, ale na drodze zawsze stało milion ważniejszych rzeczy do zrobienia chronionych przez wielkiego lenia i bark samodyscypliny. Nie ma co płakać, czas się znalazł, można zabrać się do roboty, a po wszystkim zabić znienawidzonego gwx, prawda?
Na początku bardzo w porządku ponaglenia są aż za bardo widoczne i nie da się ich ominąć. Aktualizacja ściągała się sporo, ale to raczej kwestia mojej sieci, potem "przygotowanie" i komunikat o gotowości do instalacji. Samo załadowanie nowej windy trwało chyba poniżej 30 minut, a pamiętając, jak na starym sprzęcie wlokło się stawianie XP, jest to miłym zaskoczeniem. Po restarcie wszystko zapowiadał się pięknie, nowy system zachował część moich spersonalizowanych ustawień, pulpit wyglądał w miarę znajomo i wszystko jakby ładniejsze od znienawidzonej i używanej w robocie Ósemki... i trwała ta idylla ze trzy sekundy, aż zauważyłem znak ostrzegawczy na ikonie połączeń sieciowych w zasobniku systemowym. Internetu nie ma, sieci jako takiej też nie. Niezawodne podpowiedzi Windowsa odsyłały do pomocy zdalnej od kolegi lub wyszukania rozwiązania w internecie... trafiłem jednak na guziczek, który wyszukał problemy z siecią i znalazł niedający się naprawić konflikt ze sterownikiem. Szybko włożyłem płytkę od płyty głównej i tak - kilka komponentów zabarwiło się na czerwono, w tym stery do eternetów!
I tu zaczynają się jaja. Ja rozumiem, że nie wszystko się da załatwić, ale po to mama Windows 10 i jego inteligentną, przygotowaną pod mój komputer instalację, żeby wyszukał mi ten sterownik - albo chociaż poinformował o braku wersji pod nowy system i ponaglił to ściągnięcia na własną rękę. Nic. Jeszcze lepszą jazdę dał mi instalator od MSI, który zainstalował wszystkie komponenty, polecił restart, po którym i tak nie działały. Szybka przebieżka przez podfoldery na płytce i okazało się, że sterowniki do karty sieciowej owszem, są, dla systemów Windows NT, czyli edycji 8.1 i niżej... I nie mówimy o sprzęcie sprzed kilku lat, ale o płytce głównej z chipsetem B150, wydanym już po premierze nowych Okienek. Pliki instalacyjne pochodziły z roku 2013. Komuś się nie chciało.
W efekcie piszę do was z przywróconej Siódemki i tu mogę M$ pochwalić - wtórne toczenie (rollback? ) starej wersji systemu trwało chwilę i było bezbolesne. A jak coś mi zniknęło, to mam kopię partycji z wczoraj, stracę najwyżej klika wpisów z historii z FFa. Jakby było mało, w trakcie rozwiązywania problemu znalazłem kilka miejscu, gdzie aktualizacja do Dziesiątki zapomniała o moich ustawieniach, ot chociażby parametry zainstalowanego RAMDysku czy możliwość wyboru hibernacji z poziomu startu. Ciekawe, ile jeszcze takich miejsc bym znalazł w nowym systemie, gdybym go nie porzucił po chwili i pogrzebał dalej.
Aha sterownik pod dziesiątkę znalazłem od razu na stronie producenta. Drugie podejście zrobię jutro. Albo kiedy indziej.
Na początku bardzo w porządku ponaglenia są aż za bardo widoczne i nie da się ich ominąć. Aktualizacja ściągała się sporo, ale to raczej kwestia mojej sieci, potem "przygotowanie" i komunikat o gotowości do instalacji. Samo załadowanie nowej windy trwało chyba poniżej 30 minut, a pamiętając, jak na starym sprzęcie wlokło się stawianie XP, jest to miłym zaskoczeniem. Po restarcie wszystko zapowiadał się pięknie, nowy system zachował część moich spersonalizowanych ustawień, pulpit wyglądał w miarę znajomo i wszystko jakby ładniejsze od znienawidzonej i używanej w robocie Ósemki... i trwała ta idylla ze trzy sekundy, aż zauważyłem znak ostrzegawczy na ikonie połączeń sieciowych w zasobniku systemowym. Internetu nie ma, sieci jako takiej też nie. Niezawodne podpowiedzi Windowsa odsyłały do pomocy zdalnej od kolegi lub wyszukania rozwiązania w internecie... trafiłem jednak na guziczek, który wyszukał problemy z siecią i znalazł niedający się naprawić konflikt ze sterownikiem. Szybko włożyłem płytkę od płyty głównej i tak - kilka komponentów zabarwiło się na czerwono, w tym stery do eternetów!
I tu zaczynają się jaja. Ja rozumiem, że nie wszystko się da załatwić, ale po to mama Windows 10 i jego inteligentną, przygotowaną pod mój komputer instalację, żeby wyszukał mi ten sterownik - albo chociaż poinformował o braku wersji pod nowy system i ponaglił to ściągnięcia na własną rękę. Nic. Jeszcze lepszą jazdę dał mi instalator od MSI, który zainstalował wszystkie komponenty, polecił restart, po którym i tak nie działały. Szybka przebieżka przez podfoldery na płytce i okazało się, że sterowniki do karty sieciowej owszem, są, dla systemów Windows NT, czyli edycji 8.1 i niżej... I nie mówimy o sprzęcie sprzed kilku lat, ale o płytce głównej z chipsetem B150, wydanym już po premierze nowych Okienek. Pliki instalacyjne pochodziły z roku 2013. Komuś się nie chciało.
W efekcie piszę do was z przywróconej Siódemki i tu mogę M$ pochwalić - wtórne toczenie (rollback? ) starej wersji systemu trwało chwilę i było bezbolesne. A jak coś mi zniknęło, to mam kopię partycji z wczoraj, stracę najwyżej klika wpisów z historii z FFa. Jakby było mało, w trakcie rozwiązywania problemu znalazłem kilka miejscu, gdzie aktualizacja do Dziesiątki zapomniała o moich ustawieniach, ot chociażby parametry zainstalowanego RAMDysku czy możliwość wyboru hibernacji z poziomu startu. Ciekawe, ile jeszcze takich miejsc bym znalazł w nowym systemie, gdybym go nie porzucił po chwili i pogrzebał dalej.
Aha sterownik pod dziesiątkę znalazłem od razu na stronie producenta. Drugie podejście zrobię jutro. Albo kiedy indziej.
Człowiek, któremu zazdroszczą najlepszych pomysłów na sygnatury...