"Copyright trolling - raport"
#1
Pod patronatem Fundacji Nowoczesna Polska oraz Dziennika Internautów ukazała się niedawno publikacja pt. "Copyright trolling - raport". Raport traktuje o bulwersującym olbrzymią większość i dotykającym bezpośrednio wielu zjawisku tzw. "copyright trolling" na terenie naszego okraju opisując mechanizm działania takich praktyk wraz z konkretnymi przykładami tych najbardziej u nas znanych i spektakularnych.

Cytat:Copyright trolling, czyli masowa wysyłka propozycji ugodowych dotknął tysięcy osób w Polsce. Każda z nich była wzywana do zapłaty od kilkuset do kilku tysięcy złotych, choć nie wszystkim z nich udałoby się udowodnić naruszenie przed sądem. Ale firmy zarabiające na copyright trollingu nie są zazwyczaj zainteresowane prowadzeniem postępowań sądowych. Ten biznes opiera się na chłodnej kalkulacji – proponowana kwota jest zazwyczaj niższa niż koszt obrony przed sądem, a określony odsetek adresatów płaci niezależnie od zasadności roszczeń. Taka działalność rodzi szereg wątpliwości prawnych i etycznych, ale ma także ujemne konsekwencje społeczne. W ustalanie danych osobowych adresatów zaangażowane zostają organy ścigania, przez co koszt copyright trollingu ponoszą wszyscy obywatele. Poza tym kosztem finansowym jest też niewymierny koszt społeczny – instrumentalne wykorzystanie Policji i prokuratury przyczynia się do erozji autorytetu państwa i prawa. Copyright trolling potwierdza w sposób szczególnie jaskrawy, że obecny kształt prawa autorskiego nie odpowiada potrzebom społeczeństwa informacyjnego. Naszym zdaniem, jedynym prawidłowym rozwiązaniem tego problemu jest zalegalizowanie niekomercyjnego dzielenia się utworami w internecie.

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]



Podsumowanie raportu

Cytat:Na  podstawie   przedstawionych   danych   moglibyśmy   się  pokusić   o  przedstawienie   bardzo
ogólnych wniosków:
a) zjawisko masowej wysyłki propozycji ugodowych mogło dotknąć kilkuset tysięcy osób w całej Polsce;
b) każda z tych osób mogła być wezwana do zapłacenia od 470 do 3 tys. zł;
c) liczba osób faktycznie płacących za ugody może wynosić od kilku procent do około 20-30% w zależności od kancelarii;
d) osoby, które nie zapłacą, mogą być przez dłuższy czas narażone na inne represje na przykład zatrzymanie komputera przez organy ścigania;
e) do   ustalania   danych   osób,   do   których   przypisane   są   adresy   IP   angażowane   są ogromne zasoby organów ścigania. Oznacza to, że działalność ta stanowi koszt dla podatników,   choć   realizuje   przede   wszystkim   interes   prywatny   konkretnych podmiotów praw autorskich;
f) nigdy   nie   udowodniono,   aby   masowa   wysyłka   propozycji   ugodowych   zmniejszyła skalę   naruszeń   praw   autorskich    lub   zwiększyła   przychody   posiadaczy   praw autorskich w danym kraju. 

Całość raportu

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


W kontekście tego raportu interesujące są ostatnie doniesienia na temat głośniej w USA sprawy podobnego rodzaju
Cytat:W Stanach Zjednoczonych doszło do aresztowania dwóch prawników zajmujących się copyright trollingiem. Paul Hansmeier oraz John L. Steele prowadzili opisywaną już w DI firmę Prenda Law. Działała ona według klasycznego scenariusza - zdobywała adres IP rzekomego pirata i występowała do operatora o jego identyfikację. Potem rzekomy pirat dostawał list z "propozycją nie do odrzucenia". Dowiadywał się, że pozew w związku z naruszeniem praw autorskich został już złożony, ale można uniknąć procesu i bardzo wysokiego odszkodowania za jedyne 3-4 tysiące dolarów.

W roku 2013 jeden sędzia z Kalifornii Otis Wright oddalił pozwy Prenda Law wskazując w nich próby ewidentnego wprowadzania sądu w błąd. Potem na jaw wyszły kolejne nadużycia prawników. Straszyli nie tylko pozwem, ale również poinformowaniem rodziny i sąsiadów internauty o tym, że jest on podejrzany o ściąganie pornografii. Poza tym firma manipulowała pozwami by uzyskać dane internautów i od dawna podejrzewano, że sama umieściła torrenty na The Pirate Bay.
Firmy fasadowe i oszukiwanie sądów

Teraz okazuje się, że prawnicy rzeczywiście mogli sfabrykować piractwo po to, żeby później je ścigać. Oznacza to, że oszukiwali sądy i to na dużą skalę. W związku z tymi podejrzeniami zostali aresztowani.
(...)
Firmy fasadowe były fikcyjnymi klientami prawników - rzekomymi posiadaczami praw autorskich. W rzeczywistości jednak prawnicy mieli problem z pozyskaniem klientów z branży porno. Zaczęli więc sami produkować filmy pornograficzne, które nigdy nie weszły na rynek, ale za to trafiały na The Pirate Bay.

Nietrudno zrozumieć, że skoro prawnicy byli producentami i "dystrybutorami" filmów to w istocie wszystkie sprawy kierowane do sądów miały charakter wielkiego przekrętu. Nawet jeśli ktoś pobrał te filmy to w istocie skorzystał z pliku udostępnionego przez producentów. Prawnicy z Prenda Law przedstawiali sprawę jako naruszenie, kierowali do ludzi propozycje ugody i mogli liczyć na zarobek o wiele lepszy niż ze sprzedaży filmów porno. Ostatecznie mogli się przyczynić do skierowania do sądów 200 oszukańczych pozwów, dzięki którym udało się bezprawnie wyłudzić dane posiadaczy 3 tys. adresów IP.  

Jakby tego było mało, prawnicy przed sądami zaprzeczali swoim powiązaniom z Prenda Law oraz z firmami fasadowymi utworzonymi w celu wyłudzania pieniędzy. Zdarzało się, że sami gubili się w swoich kłamstwach. W akcie oskarżania wskazano kilkanaście przykładów, kiedy Hansmeier i Steele kłamali przed sądem.

Ta działalność prowadzona w latach 2011-2014 mogła przynieść prawnikom przychód liczony w milionach dolarów.

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

"Bezpieczeństwo jest podróżą, a nie celem samym w sobie - to nie jest problem, który można rozwiązać raz na zawsze"
"Zaufanie nie stanowi kontroli, a nadzieja nie jest strategią"
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości