28.07.2013, 00:38
Chiny mają wielki potencjał i aspiracje jako naród/państwo. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że żyją tam ludzie, którzy są różni – jak my wszyscy. Trudno uogólniać, że jest źle czy dobrze... Zasadniczo kilka lat temu też miałem ogólnie złe zdanie o Chinach. Ale diabeł tkwi w szczegółach...
Mogę podać opinię jednego z moich klientów, który prowadzi tam interesy i regularnie wizytuje swoich partnerów. Twierdzi, że można spotkać firmy rezydujące w piwnicach, zatrudniające nisko wyszkolonych pracowników, produkujące byle co/podróbki, ale też profesjonalne zakłady, z kwalifikowaną kadrą, dobrze wyposażone i zarządzane. Jego zdaniem rząd nie ingeruje w prywatny biznes. Choć może nie dotyczyć to wszystkich branż, których po prostu nie zna.
Jego przygoda z Chinami trwa już kilka lat, i choć zaczęła ryzykownym lotem rosyjskimi samolotami na targi w Szanghaju, rozwinęła się w poważny biznes oparty teraz na regularnych dostawach kontenerowych przez port w Hamburgu.
Mogę to potwierdzić pośrednio, bo często mailowo kontaktujemy się z osobami, które zajmują się księgowością jego chińskich dostawców i zawsze otrzymujemy rzeczowe odpowiedzi w języku angielskim na profesjonalnym poziomie. Natomiast kontakt z europejskim przedstawicielem podatkowym w Hamburgu przysparza nam nieco kłopotów.
Czyli moje doświadczenia życiowe nie uprawniają mnie do jednoznacznej oceny jakiegoś produktu z Chin.
Przez kilka dni testowałem ten produkt i wrażenia były raczej pozytywne.
Konkludując: chyba nie trzeba się bać chińskich rozwiązań a priori, tylko je testować i oceniać konkretnie - a posteriori....
Mogę podać opinię jednego z moich klientów, który prowadzi tam interesy i regularnie wizytuje swoich partnerów. Twierdzi, że można spotkać firmy rezydujące w piwnicach, zatrudniające nisko wyszkolonych pracowników, produkujące byle co/podróbki, ale też profesjonalne zakłady, z kwalifikowaną kadrą, dobrze wyposażone i zarządzane. Jego zdaniem rząd nie ingeruje w prywatny biznes. Choć może nie dotyczyć to wszystkich branż, których po prostu nie zna.
Jego przygoda z Chinami trwa już kilka lat, i choć zaczęła ryzykownym lotem rosyjskimi samolotami na targi w Szanghaju, rozwinęła się w poważny biznes oparty teraz na regularnych dostawach kontenerowych przez port w Hamburgu.
Mogę to potwierdzić pośrednio, bo często mailowo kontaktujemy się z osobami, które zajmują się księgowością jego chińskich dostawców i zawsze otrzymujemy rzeczowe odpowiedzi w języku angielskim na profesjonalnym poziomie. Natomiast kontakt z europejskim przedstawicielem podatkowym w Hamburgu przysparza nam nieco kłopotów.
Czyli moje doświadczenia życiowe nie uprawniają mnie do jednoznacznej oceny jakiegoś produktu z Chin.
Przez kilka dni testowałem ten produkt i wrażenia były raczej pozytywne.
Konkludując: chyba nie trzeba się bać chińskich rozwiązań a priori, tylko je testować i oceniać konkretnie - a posteriori....
Podwójne dno polega na tym, że ukrywa trzecie i czwarte...