15.10.2013, 22:19
Można powiedzieć, że ona powiedziała "nie" po pewnym głupim zachowaniu z mojej strony... na trzeźwo myśląc to jednak mam pewien żal za to, bo to nie było nic takiego, a przez to wydaje mi się, jakby to co było w ogóle się dla niej nie liczyło... w głębi duszy wiem jednak, że to nieprawda, głupie okłamywanie samego siebie... szukanie powodu do tego, aby wrócić do stabilnego, przewidywalnego... bagna. Powinienem dać jej czas, a w tym momencie zachowywałem się tak nieobliczalnie,że teraz po prostu boję się rozmowy, próby kontaktu, bo uważam, że ma pełne prawo do całkowitego zrażenia i że to już nie ma szansy na cokolwiek. Oj zapracowałem sobie na to latami izolowania od ludzi, "ciężko na to harowałem", sam jestem sobie winien.
Wierzcie lub nie, ale fajny avatarek, lepsze lub gorsze wypowiedzi na forum to nie to samo co osoba z krwi i kości... w realu to szkoda na mnie słów.
Wierzcie lub nie, ale fajny avatarek, lepsze lub gorsze wypowiedzi na forum to nie to samo co osoba z krwi i kości... w realu to szkoda na mnie słów.