17.10.2013, 21:03
Pisać wiadomość zacząłem o godzinie 21:33. Wtedy też zacząłem intensywnie myśleć...
Zadajmy sobie pytanie, jaki jest sens życia? Właściwie powinniśmy także zadać pytanie dlaczego jesteśmy, po co jesteśmy i czym jest w ogóle życie? Jaki jest cel naszej ziemskiej egzystencji (dla wierzących w Boga, Absolut, Istotę Wyższą i Doskonałą, cokolwiek, dowolne źródło poznania wyższych wartości i idei) i dokąd nasze życie zmierza?
Tak naprawdę jeśli czytasz tę wiadomość i jesteś katolikiem, to znasz odpowiedź na powyższe pytania. Kościół rzymskokatolicki jasno wskazuje odpowiedzi. Odsyłam do Biblii, encyklik papieskich i prac filozofów kościelnych. Nie będę przytaczał tych poglądów, ponieważ to jest oczywiste i... nieciekawe.
Dla mnie, ateisty sprawa jest jasna. Po śmierci jest dokładnie to, co przed narodzinami. Nic. Czarna otchłań, nieobliczalna przestrzeń i nieupływający czas (osoby wierzące które negują teorię wielkiego wybuchu zadadzą pytanie - a co było przed rzekomym wielkim wybuchem? Odpowiedź wydaje się prozaiczna, ale jednocześnie doskonała - nic. Przed wielkim wybuchem nie istniał nawet czas, więc trudno relatywizować co było przed wielkim wybuchem, zaś tak naprawdę pozostaje jedno pytanie - czym jest osobliwość z której powstała grawitacja, materia, czas).
Sens?
Jest taka łacińska maksyma "vivere militare est"... Życie jest codzienną walką. Kiedyś to była prymitywna walka o przetrwanie (jedzenie, woda, schronienie przed zimnem). Teraz jest tylko trochę inaczej.
Właściwie ciężko jest mi wyrokować czy jest sens życia, czy go nie ma. Dla mnie, osoby chorej na depresję umiarkowaną (czyli gorsza od lekkiej, ale lepsza od ciężkiej, endogennej depresji) kiedyś nie było sensu. Chociaż wciąż podejmuję ze sobą bardzo trudne dyskusje (niektóre moje myśli są jak tysiąc igieł w moim sercu, zaś czasami mam wrażenie że tylko resztki mojego zdrowego rozsądku przytrzymują mnie przy życiu i nadziei, na dodatek czasami mam wrażenie że tracę resztki swojego człowieczeństwa), to myślę że jakaś jutrzenka zmian niedługo się pojawi na moim horyzoncie.
[dokończę to jutro]
Godzina 22:00, czas powoli iść spać!
Kurde, chyba założę bloga > . >
Zadajmy sobie pytanie, jaki jest sens życia? Właściwie powinniśmy także zadać pytanie dlaczego jesteśmy, po co jesteśmy i czym jest w ogóle życie? Jaki jest cel naszej ziemskiej egzystencji (dla wierzących w Boga, Absolut, Istotę Wyższą i Doskonałą, cokolwiek, dowolne źródło poznania wyższych wartości i idei) i dokąd nasze życie zmierza?
Tak naprawdę jeśli czytasz tę wiadomość i jesteś katolikiem, to znasz odpowiedź na powyższe pytania. Kościół rzymskokatolicki jasno wskazuje odpowiedzi. Odsyłam do Biblii, encyklik papieskich i prac filozofów kościelnych. Nie będę przytaczał tych poglądów, ponieważ to jest oczywiste i... nieciekawe.
Dla mnie, ateisty sprawa jest jasna. Po śmierci jest dokładnie to, co przed narodzinami. Nic. Czarna otchłań, nieobliczalna przestrzeń i nieupływający czas (osoby wierzące które negują teorię wielkiego wybuchu zadadzą pytanie - a co było przed rzekomym wielkim wybuchem? Odpowiedź wydaje się prozaiczna, ale jednocześnie doskonała - nic. Przed wielkim wybuchem nie istniał nawet czas, więc trudno relatywizować co było przed wielkim wybuchem, zaś tak naprawdę pozostaje jedno pytanie - czym jest osobliwość z której powstała grawitacja, materia, czas).
Sens?
Jest taka łacińska maksyma "vivere militare est"... Życie jest codzienną walką. Kiedyś to była prymitywna walka o przetrwanie (jedzenie, woda, schronienie przed zimnem). Teraz jest tylko trochę inaczej.
Właściwie ciężko jest mi wyrokować czy jest sens życia, czy go nie ma. Dla mnie, osoby chorej na depresję umiarkowaną (czyli gorsza od lekkiej, ale lepsza od ciężkiej, endogennej depresji) kiedyś nie było sensu. Chociaż wciąż podejmuję ze sobą bardzo trudne dyskusje (niektóre moje myśli są jak tysiąc igieł w moim sercu, zaś czasami mam wrażenie że tylko resztki mojego zdrowego rozsądku przytrzymują mnie przy życiu i nadziei, na dodatek czasami mam wrażenie że tracę resztki swojego człowieczeństwa), to myślę że jakaś jutrzenka zmian niedługo się pojawi na moim horyzoncie.
[dokończę to jutro]
Godzina 22:00, czas powoli iść spać!
Kurde, chyba założę bloga > . >