05.02.2016, 17:52
Tak, tak ma być - ono ma zedrzeć z człowieka jego indywidualność i podporządkować pod innego człowieka, który znajduję się nad nim. Brzmi okrutnie, choć ja to doskonale rozumiem, bo bez takiego podejścia, bez zniszczenia i załamania człowieka na etapie treningu, nie będzie on sprawną maszyną reagującą na polecenia w chwili realnego zagrożenia. Dlatego treningi np. specjalsów są jakie są - odsiewka czyni formacje nie tylko bardziej elitarną, ale maksymalnie podporządkowaną rozkazom.
Może to i (w mniejszej skali) jest dobre, może nie, nie mi oceniać.
Nie byłem w wojsku, niewiele widziałem - chciałbym być ze względu na przeszkolenie strzeleckie, nie chciałbym dla całej reszty.
I choć młody jestem i choć zapewne głupi, to wiem jedno na pewno - żadna śmierć dobra nie jest. Ani staruszka, który siedział akurat w sklepie gdy na ten spadła bomba, ani młodego chłopaka lub dziewczyny, którzy wykonując rozkazy oberwali kulkę gdzieś w walkach. Po pierwszym śladu może nie zostać, ci drudzy... może trafią do jakiejś zbiorowej mogiły. Mogą umierać z pieśnią na ustach, z patriotyzmem w oczach i sercu. A i tak będzie to tylko głupia, nic nie warta śmierć. Ja właśnie z tego powodu nie mam zamiaru umierać za symbol narodowy, za hymn, za język, czy też za Wiejską (trzeba jednak o tym wspomnieć, bo te osoby zagrożone tak nie będą, choć niczym się od nas nie różnią). To wszystko jest ważne, ale dla mnie nie na tyle, aby oddawać za to życie. Ani moje, ani nikogo, kogo znam, nawet kogoś, za kim nie przepadam.
Może to i (w mniejszej skali) jest dobre, może nie, nie mi oceniać.
Nie byłem w wojsku, niewiele widziałem - chciałbym być ze względu na przeszkolenie strzeleckie, nie chciałbym dla całej reszty.
I choć młody jestem i choć zapewne głupi, to wiem jedno na pewno - żadna śmierć dobra nie jest. Ani staruszka, który siedział akurat w sklepie gdy na ten spadła bomba, ani młodego chłopaka lub dziewczyny, którzy wykonując rozkazy oberwali kulkę gdzieś w walkach. Po pierwszym śladu może nie zostać, ci drudzy... może trafią do jakiejś zbiorowej mogiły. Mogą umierać z pieśnią na ustach, z patriotyzmem w oczach i sercu. A i tak będzie to tylko głupia, nic nie warta śmierć. Ja właśnie z tego powodu nie mam zamiaru umierać za symbol narodowy, za hymn, za język, czy też za Wiejską (trzeba jednak o tym wspomnieć, bo te osoby zagrożone tak nie będą, choć niczym się od nas nie różnią). To wszystko jest ważne, ale dla mnie nie na tyle, aby oddawać za to życie. Ani moje, ani nikogo, kogo znam, nawet kogoś, za kim nie przepadam.