29.12.2016, 14:23
Nie wiem co będzie dalej. Czy każdy w swoich czasach wieścił koniec cywilizacji? Czy XIX wieku ludzie też bali się, że przez rozwój przemysłu i techniki, upadnie cały świat?
In plus, dzisiaj w autobusie przy wysiadaniu powiedziałem trochę głośniej do siebie z humorem "dobra, najeździłem się", obok mnie siedziała starsza kobieta i zaśmiała się odpowiadając "wystarczy?" . Przepuściła mnie, podziękowałem i jazda do pracy.
----
Jak niektórzy wiedzą, 3 lata temu zachorowałem na depresję. Ciężko było, wiadomo jak to w depresji. W zimie mówiłem sobie że na wiosnę lepiej się poczuję. Przychodziła wiosna, a dalej siebie okłamywałem i obiecywałem "po wakacjach". I tak w kółko. Proszki brałem jakby to był lek, a to było zwykłe ułatwienie chorowania. Dalej bolało co miało boleć.
I tak nagle w maju, zacząłem sobie myśleć o tym wszystkim. Nie ma sensu jęczeć, czekać na mannę z nieba czy cud. Trzeba wziąć się do roboty i czekać na efekty. I teraz czuję się naprawdę bardzo dobrze, od tego maja nie biorę leków. Jest spoko, chociaż od czasu do czasu zdarzy się dołek. Na szczęście - potrafię sam regulować poziom smutku czy generalnie cały humor i samopoczucie. Tak więc jeśli jest dołek, to szybko reaguję i wypływam na powierzchnię.
Oczywiście dalej jestem samotny, ale to ma swoje ogromne plusy. Nie muszę wyrywać sobie serca i oddawać go komuś na srebrnej tacy - teraz ludzie są tacy, że szukają sobie takiego anioła. Sraty taty, tu cię lubię, kocham nawet, bla bla bla, ale masz służyć i oddawać wszystko, a tobie nic nie dam - a spróbuj tylko powiedzieć nie to ci zrobię piekło na ziemi. To że ktoś podaje dłoń, nie znaczy że w drugiej nie trzyma bagnetu, by wbić Ci w serce gdy tylko zrobisz coś nie po jego myśli. Albo dla samej satysfakcji skrzywdzenia człowieka. Bo jak krzywdzisz, to rządzisz, zwyciężasz.
Niestety, cała dotychczasowa historia mojego życia zmusza mnie do jednego wniosku: już nigdy nikomu nie zaufam. Czuję się dobrze z tym postanowieniem, bo samotność będzie dla mnie dużo większym szczęściem niż ból z kimś, kto jest bestią w ludzkiej skórze. Ba, jestem pewny że za kilka lat sytuacja się odwróci. Ja już szykuję nakrycie do dania głównego - zimnej zemsty.
In plus, dzisiaj w autobusie przy wysiadaniu powiedziałem trochę głośniej do siebie z humorem "dobra, najeździłem się", obok mnie siedziała starsza kobieta i zaśmiała się odpowiadając "wystarczy?" . Przepuściła mnie, podziękowałem i jazda do pracy.
----
Jak niektórzy wiedzą, 3 lata temu zachorowałem na depresję. Ciężko było, wiadomo jak to w depresji. W zimie mówiłem sobie że na wiosnę lepiej się poczuję. Przychodziła wiosna, a dalej siebie okłamywałem i obiecywałem "po wakacjach". I tak w kółko. Proszki brałem jakby to był lek, a to było zwykłe ułatwienie chorowania. Dalej bolało co miało boleć.
I tak nagle w maju, zacząłem sobie myśleć o tym wszystkim. Nie ma sensu jęczeć, czekać na mannę z nieba czy cud. Trzeba wziąć się do roboty i czekać na efekty. I teraz czuję się naprawdę bardzo dobrze, od tego maja nie biorę leków. Jest spoko, chociaż od czasu do czasu zdarzy się dołek. Na szczęście - potrafię sam regulować poziom smutku czy generalnie cały humor i samopoczucie. Tak więc jeśli jest dołek, to szybko reaguję i wypływam na powierzchnię.
Oczywiście dalej jestem samotny, ale to ma swoje ogromne plusy. Nie muszę wyrywać sobie serca i oddawać go komuś na srebrnej tacy - teraz ludzie są tacy, że szukają sobie takiego anioła. Sraty taty, tu cię lubię, kocham nawet, bla bla bla, ale masz służyć i oddawać wszystko, a tobie nic nie dam - a spróbuj tylko powiedzieć nie to ci zrobię piekło na ziemi. To że ktoś podaje dłoń, nie znaczy że w drugiej nie trzyma bagnetu, by wbić Ci w serce gdy tylko zrobisz coś nie po jego myśli. Albo dla samej satysfakcji skrzywdzenia człowieka. Bo jak krzywdzisz, to rządzisz, zwyciężasz.
Niestety, cała dotychczasowa historia mojego życia zmusza mnie do jednego wniosku: już nigdy nikomu nie zaufam. Czuję się dobrze z tym postanowieniem, bo samotność będzie dla mnie dużo większym szczęściem niż ból z kimś, kto jest bestią w ludzkiej skórze. Ba, jestem pewny że za kilka lat sytuacja się odwróci. Ja już szykuję nakrycie do dania głównego - zimnej zemsty.
1. Zawsze mam rację.
2. Jeśli nie mam racji, patrz pkt 1.
2. Jeśli nie mam racji, patrz pkt 1.