02.08.2017, 12:33
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.08.2017, 12:47 przez Tajny Współpracownik.)
Ja pamiętam całkiem sporo.
Było duże podniecenie w nocy z 31 grudnia 1999 na 1 stycznia 2000 roku, wszyscy myśleli że nowe stulecie przychodzi, a przecież XXI wiek zaczął się dokładnie rok później (rok 2000 należy do rachuby XX wieku). Pamiętam, że taki przyrodniczy kanał Planete uczcił ten ostatni dzień roku 1999 transmisją telewizyjną z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, można było obejrzeć całą Ziemię z orbity stacji. Oczywiście byłem rozczarowany i czułem się oszukany, bo wcale nie widziałem Wielkiego Muru Chińskiego - miałem wtedy 7 lat <cool>.
Natomiast prawdziwe przyjęcie nowego wieku odbyło się bez nadzwyczajnej pompy.
Generalnie, jakoś było w miarę przyjemnie i czułem, że ludzie wiążą nowy wiek z wielkimi, pozytywnymi nadziejami - co jest naturalne po depresji lat '90 czy nawet '80. Co by nie mówić, to była bida w kraju. Nowa rzeczywistość gospodarcza i polityczna sprawiła, że cały kraj czuł jakby był w śpiączce przez 50 lat, nagle obudził się i zupełnie nie wiedział gdzie jest i "który mamy rok". Istna podróż w czasie.
I w sumie tamten czas przypomina mi tę, fenomenalnie dobrą reklamę Ery z 2002 roku:
Bardzo pozytywna, z przesłaniem i sympatycznym akcentem na kolejne lata.
A i sam XX wiek był po prostu katastrofą. Te dwie wielkie wojenne hekatomby, które zrujnowały nasz kontynent. Największy smutek ogarnia mnie na myśl o I Wojnie Światowej. Wtedy Europa wpadła w szał i strzeliła sobie w głowę. Przecież Europejczycy odkrywali nowe lądy, opracowywali nowe wynalazki, wyznaczali granice na zdobywanych terytoriach i nikt nie pytał się ich o zgodę. Mieli u stóp cały świat. Ale to nic, I Wojna Światowa była właściwie wojną domową, skoro władcy Niemiec, Rosji i Wielkiej Brytanii byli kuzynami. Wilhelm wysyłał Mikołajowi pełne empatii i troski listy. Wszyscy pisali do siebie listy i dziwili się jak to możliwe że człowiek zbudował latającą maszynę.
Na razie ciężko powiedzieć jaki będzie ten XXI wiek, bo historia toczy się z dnia na dzień . Uważam jednak, że jesteśmy jacyś zdezorientowani i nikt nie wie dokąd zmierzamy.
Było duże podniecenie w nocy z 31 grudnia 1999 na 1 stycznia 2000 roku, wszyscy myśleli że nowe stulecie przychodzi, a przecież XXI wiek zaczął się dokładnie rok później (rok 2000 należy do rachuby XX wieku). Pamiętam, że taki przyrodniczy kanał Planete uczcił ten ostatni dzień roku 1999 transmisją telewizyjną z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, można było obejrzeć całą Ziemię z orbity stacji. Oczywiście byłem rozczarowany i czułem się oszukany, bo wcale nie widziałem Wielkiego Muru Chińskiego - miałem wtedy 7 lat <cool>.
Natomiast prawdziwe przyjęcie nowego wieku odbyło się bez nadzwyczajnej pompy.
Generalnie, jakoś było w miarę przyjemnie i czułem, że ludzie wiążą nowy wiek z wielkimi, pozytywnymi nadziejami - co jest naturalne po depresji lat '90 czy nawet '80. Co by nie mówić, to była bida w kraju. Nowa rzeczywistość gospodarcza i polityczna sprawiła, że cały kraj czuł jakby był w śpiączce przez 50 lat, nagle obudził się i zupełnie nie wiedział gdzie jest i "który mamy rok". Istna podróż w czasie.
I w sumie tamten czas przypomina mi tę, fenomenalnie dobrą reklamę Ery z 2002 roku:
Bardzo pozytywna, z przesłaniem i sympatycznym akcentem na kolejne lata.
A i sam XX wiek był po prostu katastrofą. Te dwie wielkie wojenne hekatomby, które zrujnowały nasz kontynent. Największy smutek ogarnia mnie na myśl o I Wojnie Światowej. Wtedy Europa wpadła w szał i strzeliła sobie w głowę. Przecież Europejczycy odkrywali nowe lądy, opracowywali nowe wynalazki, wyznaczali granice na zdobywanych terytoriach i nikt nie pytał się ich o zgodę. Mieli u stóp cały świat. Ale to nic, I Wojna Światowa była właściwie wojną domową, skoro władcy Niemiec, Rosji i Wielkiej Brytanii byli kuzynami. Wilhelm wysyłał Mikołajowi pełne empatii i troski listy. Wszyscy pisali do siebie listy i dziwili się jak to możliwe że człowiek zbudował latającą maszynę.
Na razie ciężko powiedzieć jaki będzie ten XXI wiek, bo historia toczy się z dnia na dzień . Uważam jednak, że jesteśmy jacyś zdezorientowani i nikt nie wie dokąd zmierzamy.
1. Zawsze mam rację.
2. Jeśli nie mam racji, patrz pkt 1.
2. Jeśli nie mam racji, patrz pkt 1.