W Polsce w okresie jesienno-zimowym jest tyle różnych infekcji,
że populacja jest od pokoleń wystarczająco uodporniona, żeby
nie było jakichś znaczących problemów - takie jest moje zdanie.
We Włoszech, czy Iranie choroby grypopodobne są b. rzadkie
ze względu na klimat, dlatego takie tam spustoszenie.
Np. w Niemczech, które mają podobny profil chorób sezonowych
(grypy, itd.), koronawirus nie sprawia jakichś większych problemów,
mimo chyba co najmniej trzycyfrowej liczby zarażonych.
A już robienie zapasów żywnościowych to jakaś totalna abstrakcja
(też byłem przed chwilą w oszą i półki pełne, ale szczerze powiem
że nie przyglądałem się pod tym kątem).
Tym niemniej, panika może mieć miejsce, jeśli zdarzyłyby się
jakieś przypadki śmiertelne (podobno są na poziomie ok. 15% wśród osób
powyżej 80 roku życia, dla osób młodszych - dużo mniejszym). Trzeba pamiętać,
że w zeszłym sezonie na skutek grypy i jej powikłań zmarło w Polsce ok. 80 osób.
Nie oznaczało to jednak epidemii czy pandemii...
że populacja jest od pokoleń wystarczająco uodporniona, żeby
nie było jakichś znaczących problemów - takie jest moje zdanie.
We Włoszech, czy Iranie choroby grypopodobne są b. rzadkie
ze względu na klimat, dlatego takie tam spustoszenie.
Np. w Niemczech, które mają podobny profil chorób sezonowych
(grypy, itd.), koronawirus nie sprawia jakichś większych problemów,
mimo chyba co najmniej trzycyfrowej liczby zarażonych.
A już robienie zapasów żywnościowych to jakaś totalna abstrakcja
(też byłem przed chwilą w oszą i półki pełne, ale szczerze powiem
że nie przyglądałem się pod tym kątem).
Tym niemniej, panika może mieć miejsce, jeśli zdarzyłyby się
jakieś przypadki śmiertelne (podobno są na poziomie ok. 15% wśród osób
powyżej 80 roku życia, dla osób młodszych - dużo mniejszym). Trzeba pamiętać,
że w zeszłym sezonie na skutek grypy i jej powikłań zmarło w Polsce ok. 80 osób.
Nie oznaczało to jednak epidemii czy pandemii...