16.04.2016, 20:24
Dżisis krajs... ostatni raz to ja pisałem w sierpniu ubiegłego roku. Fajnie tak teraz przeczytać i dowiedzieć się, jak to było wtedy - choć dobrze pamiętam
Pisałem wtedy o dylematach z rowerem. Oj trwały on trwały. Miałem sprzedawać szosę, ale jesień i zima to zły okres na oferowanie wyścigówki asfaltowej. No to leżała.. a ja nieco przy niej w tym czasie grzebałem zmieniając m.in. mostek, opony. Przejrzałem dziesiątki artykułów, oglądałem dziesiątki filmów i bawiłem się w domowy bikefiting. Ostatecznie zrobiłem racjonalną kalkulację - zostawienie crossa to lepszy wybór, bo jest uniwersalny... po czym przejechałem się szosą raz jeszcze i stwierdziłem "pieprzyć racjonalne podejście do życia". Ktoś kupuje samochód duży i jeździ po mieście, bo mu się ten własnie samochód podoba. Ja zostawiłem szosę, a crossa ostatnio sprzedałem.
Ogółem zabawy nieco było - wspomniany już mostek (oraz przestawianie na plus i minus), opony, dokupiona sakiewka, regulacja ustawienia manetek, odpowiednia pompka pod wysokie ciśnienia. Ostatecznie zmieniłem też kierownicę, bo sam mostek niewiele dawał. Po zmianie kiery okazało się, że stary mostek jest jednak ok, więc nowy znalazł nowego właściciela. Oj jest z tym zabawy, ale nareszcie jest jak być powinno - nie tylko szybko, kure*** klimatycznie, ale i wygodnie Na tyle wygodnie, że ostatnio w jeden dzień ponad 140 km stuknęło konkretnym tempem, a i cały miesiąc to prucie wieczorami po pracy jak szalony. Dzisiaj zresztą też. Uff... to na zakończenie jeszcze się pochwalę, jak to wygląda. Pierwsza fotka to stan aktualny, acz jeszcze ze starszą kierą. Na drugiej widać efekt podmiany na kompaktową.
Ogólnie potwerdziło się to, co czytałem gdzieś tam - jak ktoś lubi w jeździe na rowerze prędkość, to tak czy siak skończy na szosówce...
Te zjazdy z górek po 60 km/h.. no coś wspaniałego, mówię Wam
A co teraz.. niedawno zakup licznika kadencji i trening techniki jazdy - niczym jakiś chomik w kołowrotku: "zapierniczaj, zapierniczaj!".
Pisałem wtedy o dylematach z rowerem. Oj trwały on trwały. Miałem sprzedawać szosę, ale jesień i zima to zły okres na oferowanie wyścigówki asfaltowej. No to leżała.. a ja nieco przy niej w tym czasie grzebałem zmieniając m.in. mostek, opony. Przejrzałem dziesiątki artykułów, oglądałem dziesiątki filmów i bawiłem się w domowy bikefiting. Ostatecznie zrobiłem racjonalną kalkulację - zostawienie crossa to lepszy wybór, bo jest uniwersalny... po czym przejechałem się szosą raz jeszcze i stwierdziłem "pieprzyć racjonalne podejście do życia". Ktoś kupuje samochód duży i jeździ po mieście, bo mu się ten własnie samochód podoba. Ja zostawiłem szosę, a crossa ostatnio sprzedałem.
Ogółem zabawy nieco było - wspomniany już mostek (oraz przestawianie na plus i minus), opony, dokupiona sakiewka, regulacja ustawienia manetek, odpowiednia pompka pod wysokie ciśnienia. Ostatecznie zmieniłem też kierownicę, bo sam mostek niewiele dawał. Po zmianie kiery okazało się, że stary mostek jest jednak ok, więc nowy znalazł nowego właściciela. Oj jest z tym zabawy, ale nareszcie jest jak być powinno - nie tylko szybko, kure*** klimatycznie, ale i wygodnie Na tyle wygodnie, że ostatnio w jeden dzień ponad 140 km stuknęło konkretnym tempem, a i cały miesiąc to prucie wieczorami po pracy jak szalony. Dzisiaj zresztą też. Uff... to na zakończenie jeszcze się pochwalę, jak to wygląda. Pierwsza fotka to stan aktualny, acz jeszcze ze starszą kierą. Na drugiej widać efekt podmiany na kompaktową.
Ogólnie potwerdziło się to, co czytałem gdzieś tam - jak ktoś lubi w jeździe na rowerze prędkość, to tak czy siak skończy na szosówce...
Te zjazdy z górek po 60 km/h.. no coś wspaniałego, mówię Wam
A co teraz.. niedawno zakup licznika kadencji i trening techniki jazdy - niczym jakiś chomik w kołowrotku: "zapierniczaj, zapierniczaj!".