12.09.2016, 20:50
Nikt nie pisze w tym temacie, ale co mi tam.. ja napiszę Od kwietnia dużo się stało, bo w czerwcu znalazłem na OLX ofertę taniego MTB... kupiłem i... czar górali mną zawładnął. Skończyło się to tak, że sprzedałem szosę, sprzedałem MTB i kupiłem innego, którego właściciel chyba zwariował, bo zrobił z rowera "pełny XT" po czym sprzedał go za mniej niż połowę. Nie narzekałem, brałem i śmigam nim do tej pory:
Na tym się jednak skończyć nie mogło, bo ja nie jestem człowiekiem, który usiedzi na miejscu... jechałem tu, jechałem tam. W terenie, po asfaltach, ze znajomymi no i sam. Nieco ponad tydzień temu trasa do Bolesławca, potem na Złotoryję, ale ostatecznie trafiłem na zamek Grodziec. Ja pierdyle... podjazd to niesamowita górka, myślałem, że kopnę tam w kalendarz i to ze dwa razy. Za to zjazd... cudna sprawa Ogółem wyszło nieco ponad 130 km z konkretną średnią na liczniku (> 26 km/h) i powiem Wam, że jak dla mnie MTB to nie jest sprzęt na takie trasy. Móc można, ale tak się dostaje w tyłek, że to nieporozumienie.
Zacząłem więc szukać czegoś innego i... dzisiaj zamówiłem mój pierwszy rower przełajowy. Pozwolę sobie zarzucić zdjęciem z forum szosa.org:
Nie wiem jak będzie, bo co prawda kocham kierownicę typu baranek, przełaj jest szybszy, ale i mniej komfortowy od sofy (znaczy się MTB)... trzeba spróbować, a następnie podjąć decyzję, z którym się pożegnam - bo dwóch nie chcę, koszty utrzymania roweru, w szczególności górala na hydraulikach i z sensownym amortyzatorem, to przy moich przebiegach rocznie większe wydatki niż to co wkładam w samochód Jednego jestem natomiast pewien... rowerowa szajba mi odbiła i tego zmieniać nie chcę. Polecam każdemu, świetna zabawa.
Na tym się jednak skończyć nie mogło, bo ja nie jestem człowiekiem, który usiedzi na miejscu... jechałem tu, jechałem tam. W terenie, po asfaltach, ze znajomymi no i sam. Nieco ponad tydzień temu trasa do Bolesławca, potem na Złotoryję, ale ostatecznie trafiłem na zamek Grodziec. Ja pierdyle... podjazd to niesamowita górka, myślałem, że kopnę tam w kalendarz i to ze dwa razy. Za to zjazd... cudna sprawa Ogółem wyszło nieco ponad 130 km z konkretną średnią na liczniku (> 26 km/h) i powiem Wam, że jak dla mnie MTB to nie jest sprzęt na takie trasy. Móc można, ale tak się dostaje w tyłek, że to nieporozumienie.
Zacząłem więc szukać czegoś innego i... dzisiaj zamówiłem mój pierwszy rower przełajowy. Pozwolę sobie zarzucić zdjęciem z forum szosa.org:
Nie wiem jak będzie, bo co prawda kocham kierownicę typu baranek, przełaj jest szybszy, ale i mniej komfortowy od sofy (znaczy się MTB)... trzeba spróbować, a następnie podjąć decyzję, z którym się pożegnam - bo dwóch nie chcę, koszty utrzymania roweru, w szczególności górala na hydraulikach i z sensownym amortyzatorem, to przy moich przebiegach rocznie większe wydatki niż to co wkładam w samochód Jednego jestem natomiast pewien... rowerowa szajba mi odbiła i tego zmieniać nie chcę. Polecam każdemu, świetna zabawa.