13.09.2016, 11:49
Oj tak, to jest zdecydowanie dobra sprawa, jak się wraca i umiera, a jednak jeszcze żyje i a świadomość "czemu tak daleko..."
Co do wyboru górala... w takim zastosowaniu to najlepszy wybór. Wjedzie w zasadzie wszędzie, da się często zamontować nieco dodatkowych rzeczy (błotniki, bidony, koszyk, bagażnik) - nie licząc tych nastawionych stricte na sport lub konkretny rodzaj kolarstwa górskiego - nie ma problemu z chodnikami w mieście, nie ma problemu z kostką czy brukiem... Nie jest to najwygodniejsza sprawa na każdą wyprawę, ale i bardzo uniwersalna. A że u nas drogi są jakie są, to bardzo często wybór pada właśnie na MTB. I bardzo dobrze.
Na większe wyprawy sobie nie wyobrażam. Jak do tej pory max. to było jakieś 140-150 km (całość) - wyprawa do Zielonej Góry, na miejscu zjadłem kebaba gadając ze znajomym, po cztm wróciłem do domu... i to była jazda bardzo szybka, bo fajny dzień i na kolarce. Najszybsza natomiast, nieco ponad 120 km ze średnią 30 km/h... i wtedy umierałem ze dwa dni po powrocie. Ale... to jest cena jazdy samemu. Jak jadę z kimś, to nie ma problemu się dopasować, bo można pogadać itp. Jak jestem ja, moje myśli i licznik na kierownicy, to nie można pozwolić temu ostatniemu, aby pokazywał zbyt małych wartości...
Co do wyboru górala... w takim zastosowaniu to najlepszy wybór. Wjedzie w zasadzie wszędzie, da się często zamontować nieco dodatkowych rzeczy (błotniki, bidony, koszyk, bagażnik) - nie licząc tych nastawionych stricte na sport lub konkretny rodzaj kolarstwa górskiego - nie ma problemu z chodnikami w mieście, nie ma problemu z kostką czy brukiem... Nie jest to najwygodniejsza sprawa na każdą wyprawę, ale i bardzo uniwersalna. A że u nas drogi są jakie są, to bardzo często wybór pada właśnie na MTB. I bardzo dobrze.
Na większe wyprawy sobie nie wyobrażam. Jak do tej pory max. to było jakieś 140-150 km (całość) - wyprawa do Zielonej Góry, na miejscu zjadłem kebaba gadając ze znajomym, po cztm wróciłem do domu... i to była jazda bardzo szybka, bo fajny dzień i na kolarce. Najszybsza natomiast, nieco ponad 120 km ze średnią 30 km/h... i wtedy umierałem ze dwa dni po powrocie. Ale... to jest cena jazdy samemu. Jak jadę z kimś, to nie ma problemu się dopasować, bo można pogadać itp. Jak jestem ja, moje myśli i licznik na kierownicy, to nie można pozwolić temu ostatniemu, aby pokazywał zbyt małych wartości...