Witam. Szukałem pewnego starego programu.
Znalazłem na chomikuj, ale okazało się ze zawirusowany.
Na VirusTotal był to pierwszy upload tego pliku, plik jest pelen trojanów.
Oczywiście wcale go nie uruchamiałem ale system (Win10) się zawiesił
podczas próby przeskanowania folderu download Defenderem.
Co ciekawe Defender wcale tego pliku od razu nie usuwał, tak jak usunął mi instalki z pendrive'a,
które wcale były tylko potencjalnie niechciane (czy jak tam to zwą).
Obecnie skanuje system antywirusami z live USB
Wgrywam plik
Ja to chyba przypadkiem uruchomiłem spod Hirensa live
bo wcisnąłem Shift+Delete potem enter ale plik się nie usunął ( za słabo wcisnąłęm delete i wyczuło tylko potem Enter)
i zaraz coś mignęło.
Natychmiast wyrwałem wtyczkę od internetu i zresetowałem.
Uruchomiłem Linuxa ( mam dual-boot zrobiony na wszelki wypadek )
i udało mi się uruchomić skaner Eset Online Scanner spod Linuxa poprzez program zwany Bottles )
I teraz łącznie skanuję dysk Windowsa + pendrive, bo jeszcze mam HDD z ważnymi danymi, który na szczęcie podczas uruchomienia tego świństwa był odłączony w menadżerze dysków. Tam dodałem do skanowania tylko foldery System Volume Information.
Znalazłem na chomikuj, ale okazało się ze zawirusowany.
Na VirusTotal był to pierwszy upload tego pliku, plik jest pelen trojanów.
[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]
Oczywiście wcale go nie uruchamiałem ale system (Win10) się zawiesił
podczas próby przeskanowania folderu download Defenderem.
Co ciekawe Defender wcale tego pliku od razu nie usuwał, tak jak usunął mi instalki z pendrive'a,
które wcale były tylko potencjalnie niechciane (czy jak tam to zwą).
Obecnie skanuje system antywirusami z live USB
Wgrywam plik
[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]
(niestety nie mogę wgrać tutaj ze wzgl na limit MB) mógłbym prosić aby ktoś to sprawdził, co to za szajs, czy moglem zostać zainfekowany poprzez jakiś atak na Defendera?Ja to chyba przypadkiem uruchomiłem spod Hirensa live
bo wcisnąłem Shift+Delete potem enter ale plik się nie usunął ( za słabo wcisnąłęm delete i wyczuło tylko potem Enter)
i zaraz coś mignęło.
Natychmiast wyrwałem wtyczkę od internetu i zresetowałem.
Uruchomiłem Linuxa ( mam dual-boot zrobiony na wszelki wypadek )
i udało mi się uruchomić skaner Eset Online Scanner spod Linuxa poprzez program zwany Bottles )
I teraz łącznie skanuję dysk Windowsa + pendrive, bo jeszcze mam HDD z ważnymi danymi, który na szczęcie podczas uruchomienia tego świństwa był odłączony w menadżerze dysków. Tam dodałem do skanowania tylko foldery System Volume Information.