18.06.2024, 19:01
W ostatnim czasie w mediach pojawiło się wiele doniesień na temat nowego Prawa Komunikacji Elektronicznej, nad którym pracuje obecnie polski rząd. Według niektórych komentatorów, ustawa ta ma dać aż 10 różnym służbom, takim jak Policja, ABW czy Straż Graniczna, szeroki dostęp do naszej prywatnej komunikacji, w tym wiadomości wysyłanych przez komunikatory internetowe.
Czy faktycznie nowe prawo wprowadza tak daleko idącą inwigilację obywateli? Postanowiliśmy dokładnie przeanalizować zapisy projektu ustawy, aby rozwikłać tę kontrowersyjną kwestię.
Czego dotyczy nowe Prawo Komunikacji Elektronicznej?
Nowa ustawa ma zastąpić dotychczasowe Prawo telekomunikacyjne i jest konieczna, aby dostosować polskie przepisy do unijnej dyrektywy z 2018 roku. PKE reguluje kwestie związane z funkcjonowaniem rynku usług komunikacji elektronicznej w Polsce.
Kontrowersje budzi przede wszystkim art. 43 projektu ustawy, który nakłada na przedsiębiorców telekomunikacyjnych obowiązek zapewnienia warunków technicznych do utrwalania i udostępniania na żądanie uprawnionych organów państwa "komunikatów elektronicznych" oraz danych z nimi związanych.
Co to są "komunikaty elektroniczne"?
Zgodnie z definicją zawartą w ustawie, "komunikat elektroniczny" to "każda informacja wymieniana lub przekazywana między określonymi użytkownikami za pośrednictwem publicznie dostępnych usług komunikacji elektronicznej".
Oznacza to, że przedsiębiorcy telekomunikacyjni będą musieli umożliwić organom takim jak Policja czy ABW dostęp do wiadomości wysyłanych przez użytkowników m.in. za pośrednictwem komunikatorów internetowych.
Czy to oznacza, że służby będą mogły czytać nasze prywatne wiadomości?
Niekoniecznie. Choć brzmienie art. 43 może budzić obawy, to należy go interpretować w kontekście całości ustawy. Kluczowe jest, że PKE nie rozszerza uprawnień służb do pozyskiwania treści naszej komunikacji - dostęp ten był możliwy już na podstawie obecnego Prawa telekomunikacyjnego.
Zgodnie z wyjaśnieniami prawników, nowe prawo nie daje służbom prawa do bezpośredniego przeglądania treści naszych wiadomości. Umożliwia im natomiast dostęp do tzw. metadanych, czyli informacji o dacie, czasie, stronach komunikacji itp. To dane, które mogą być istotne dla prowadzonych przez służby postępowań, ale nie dotyczą bezpośrednio treści rozmów.
Ponadto, aby uzyskać dostęp nawet do tych metadanych, służby będą musiały uzyskać zgodę sądu - co stanowi istotne zabezpieczenie przed nadużyciami.
Czy nowe prawo jest zgodne z Konstytucją?
Niektórzy eksperci wyrażają wątpliwości, czy proponowane przepisy nie naruszają art. 51 Konstytucji RP, który stanowi, że "władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym".
Kwestia ta będzie zapewne przedmiotem dalszych analiz i dyskusji, zanim ostateczna wersja ustawy trafi pod obrady Sejmu. Nie można wykluczyć, że pod wpływem krytyki projekt ustawy ulegnie jeszcze modyfikacjom.
Podsumowując, choć nowe Prawo Komunikacji Elektronicznej budzi kontrowersje, to nie wprowadza ono tak daleko idącej inwigilacji, jak sugerowały niektóre doniesienia medialne. Kluczowe jest, aby przepisy te były interpretowane i stosowane z poszanowaniem praw obywatelskich i w sposób kontrolowany przez niezależne organy.
Czy faktycznie nowe prawo wprowadza tak daleko idącą inwigilację obywateli? Postanowiliśmy dokładnie przeanalizować zapisy projektu ustawy, aby rozwikłać tę kontrowersyjną kwestię.
Czego dotyczy nowe Prawo Komunikacji Elektronicznej?
Nowa ustawa ma zastąpić dotychczasowe Prawo telekomunikacyjne i jest konieczna, aby dostosować polskie przepisy do unijnej dyrektywy z 2018 roku. PKE reguluje kwestie związane z funkcjonowaniem rynku usług komunikacji elektronicznej w Polsce.
Kontrowersje budzi przede wszystkim art. 43 projektu ustawy, który nakłada na przedsiębiorców telekomunikacyjnych obowiązek zapewnienia warunków technicznych do utrwalania i udostępniania na żądanie uprawnionych organów państwa "komunikatów elektronicznych" oraz danych z nimi związanych.
Co to są "komunikaty elektroniczne"?
Zgodnie z definicją zawartą w ustawie, "komunikat elektroniczny" to "każda informacja wymieniana lub przekazywana między określonymi użytkownikami za pośrednictwem publicznie dostępnych usług komunikacji elektronicznej".
Oznacza to, że przedsiębiorcy telekomunikacyjni będą musieli umożliwić organom takim jak Policja czy ABW dostęp do wiadomości wysyłanych przez użytkowników m.in. za pośrednictwem komunikatorów internetowych.
Czy to oznacza, że służby będą mogły czytać nasze prywatne wiadomości?
Niekoniecznie. Choć brzmienie art. 43 może budzić obawy, to należy go interpretować w kontekście całości ustawy. Kluczowe jest, że PKE nie rozszerza uprawnień służb do pozyskiwania treści naszej komunikacji - dostęp ten był możliwy już na podstawie obecnego Prawa telekomunikacyjnego.
Zgodnie z wyjaśnieniami prawników, nowe prawo nie daje służbom prawa do bezpośredniego przeglądania treści naszych wiadomości. Umożliwia im natomiast dostęp do tzw. metadanych, czyli informacji o dacie, czasie, stronach komunikacji itp. To dane, które mogą być istotne dla prowadzonych przez służby postępowań, ale nie dotyczą bezpośrednio treści rozmów.
Ponadto, aby uzyskać dostęp nawet do tych metadanych, służby będą musiały uzyskać zgodę sądu - co stanowi istotne zabezpieczenie przed nadużyciami.
Czy nowe prawo jest zgodne z Konstytucją?
Niektórzy eksperci wyrażają wątpliwości, czy proponowane przepisy nie naruszają art. 51 Konstytucji RP, który stanowi, że "władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym".
Kwestia ta będzie zapewne przedmiotem dalszych analiz i dyskusji, zanim ostateczna wersja ustawy trafi pod obrady Sejmu. Nie można wykluczyć, że pod wpływem krytyki projekt ustawy ulegnie jeszcze modyfikacjom.
Podsumowując, choć nowe Prawo Komunikacji Elektronicznej budzi kontrowersje, to nie wprowadza ono tak daleko idącej inwigilacji, jak sugerowały niektóre doniesienia medialne. Kluczowe jest, aby przepisy te były interpretowane i stosowane z poszanowaniem praw obywatelskich i w sposób kontrolowany przez niezależne organy.