10.09.2011, 08:38
Witam, będzie raczej krótko choć temat prawie jak rzeka Amazonka długa i z ogromną liczbą dopływów.
Wczoraj nadszedł ten moment iż przywróciłem do życia Linuksa na drugiej partycji (tak z niego teraz piszę), a prawie miesiąc korzystałem z Windowsa będąc w głupim przeświadczeniu, że po tamtym systemie zostały już tylko wspomnienia ...
Miesiąc korzystania z systemu rodziny Windows do normalnej pracy? Dokładnie wcześniej wykorzystywałem go tylko do gier okazyjnie, a bez przerwy siedziałem na Linuksie, gdzie wykonywałem wszystkie inne czynności wypełniające mi wolny czas.
Wydaje się iż taka miesięczna przerwa dla użytkownika jest niczym, a jednak coś było nie tak. Początkowy przymus powrotu na stałe do Windowsa był trudny ... gdzie ta opcja, gdzie te ustawienie, gdzie to było rodziły się pytania w pamięci (człowiek zapomina z czasem, a u mnie to będzie z 2 lata jak siedziałem na Linuksie większość czasu). Samo ustawienie systemu pod siebie, wyszukiwanie sterowników, baaa nawet głupia zmiana tapety to całkowicie inna operacja. Jednak szybko się przestawiłem, gdyż człowiek musiał to szybko wiedzę odświeżył w tym czym trzeba. Znowu Windows zaczął mi pasować i jakoś stwierdziłem, że nie chce mi się instalować na nowym sprzęcie Linuksa ... brak większej potrzeby, bo i tak jestem w stanie zrobić to samo! - nie liczę gier.
Jednak po chwili szukanie antywirusa, hips (bo lubię) dały mi przebłyski, że teraz mogę coś złapać, ale niby dlaczego? Przecież dbam o swoje bezpieczeństwo (choć teraz idę na "większą łatwiznę","prostotę").
Przywracam gruba, aby móc się dostać do Windowsa i tutaj pierwsza przeszkoda ... Parę poradników, kilkadziesiąt komend, a większość o kant tyłka u mnie rozbić. Wreszcie po kilku próbach znalazłem tą potrzebną komendę (taka pół automat- dlaczego tego nie było na początku?). Restart komputera i pojawia się piękne okienko wyboru systemu. Linuks się odpalił i moim oczom ukazało się stare biedne okno logowania (taka wersja lite), logowanie i powrót do przeszłości ... jak to szybko się załadowało! Kurde a przecież na Windowsie praktycznie nic nie mam, a tutaj zaraz potrzebne programy do pracy, ale nie ma antywirusa, hipsa. Pomińmy jednak te odczucia szybkości, bo z ubogim lmde raczej w szybkości nie ma szans, choć schludne ono jest i spełnia swoją rolę idealnie.
Następuje szok ... dosłownie mój mózg znowu napotyka problem (musiałem coś sprawdzić na starcie) natury gdzie to było. Odruchowy ruch myszy na "Mój komputer", a tam ikony brak i znowu przyzwyczajenia! A przecież to mój skonfigurowany pode mnie system! Jeden miesiąc i już problem? Później chciałem coś znaleźć w pasku i znowu zonk! To nie tak, że nie wiem gdzie to jest, ale pierwsze odruchy to całkowicie inne drogi do celu. Miałem nie wracać, ale zaczęła mnie drażnić szybkość, bo jak tak może być ledwo kliknę a okno już jest? dlaczego coś co działa już lepiej mi nie pasuje, przecież to zaleta?
Niby miesiąc, a już przyzwyczaiłem się do Windowsa i jego wyglądu, układu, trybu pracy ... Ja miałem łatwo, bo ciągle korzystam z dwóch systemów, tyle tylko, że na zmianę. Przezwyciężenie przyzwyczajeń jest trudne na początku, a nawet jest ogromnym wyzwaniem dla nas samych, a z czasem przecież odechciewa się nam kombinacji i przychodzi czas stagnacji, wiem to dobrze po sobie. Jestem leniwy z natury i wiem, że to może być częściowa wina, ale jeszcze na paru płaszczyznach lubię eksperymentować na całe szczęście.
Spójrzmy teraz jak łatwo się przyzwyczajamy, ba może nawet uzależniamy od jednej rzeczy. To jest przykład który mi się nawinął, ale z w codziennym życiu też sporo się znajdzie: pisanie na klawiaturze o układzie laptopowym, nie mogę się przez to przekonać do normalnej komputerowej i nawet szukałem takie jak w laptopie. Przyzwyczajamy się też do łatwizny, a jak! Tutaj przykładem niech będzie moja przesiadka na NIS''a z OAPremium i brak setek powiadomień, choć nie przeszkadzały to jednak ten spokój przyzwyczaja.
Wpis taki na krótkie rozważania i wstęp do dyskusji, więc zapraszam
Wczoraj nadszedł ten moment iż przywróciłem do życia Linuksa na drugiej partycji (tak z niego teraz piszę), a prawie miesiąc korzystałem z Windowsa będąc w głupim przeświadczeniu, że po tamtym systemie zostały już tylko wspomnienia ...
Miesiąc korzystania z systemu rodziny Windows do normalnej pracy? Dokładnie wcześniej wykorzystywałem go tylko do gier okazyjnie, a bez przerwy siedziałem na Linuksie, gdzie wykonywałem wszystkie inne czynności wypełniające mi wolny czas.
Wydaje się iż taka miesięczna przerwa dla użytkownika jest niczym, a jednak coś było nie tak. Początkowy przymus powrotu na stałe do Windowsa był trudny ... gdzie ta opcja, gdzie te ustawienie, gdzie to było rodziły się pytania w pamięci (człowiek zapomina z czasem, a u mnie to będzie z 2 lata jak siedziałem na Linuksie większość czasu). Samo ustawienie systemu pod siebie, wyszukiwanie sterowników, baaa nawet głupia zmiana tapety to całkowicie inna operacja. Jednak szybko się przestawiłem, gdyż człowiek musiał to szybko wiedzę odświeżył w tym czym trzeba. Znowu Windows zaczął mi pasować i jakoś stwierdziłem, że nie chce mi się instalować na nowym sprzęcie Linuksa ... brak większej potrzeby, bo i tak jestem w stanie zrobić to samo! - nie liczę gier.
Jednak po chwili szukanie antywirusa, hips (bo lubię) dały mi przebłyski, że teraz mogę coś złapać, ale niby dlaczego? Przecież dbam o swoje bezpieczeństwo (choć teraz idę na "większą łatwiznę","prostotę").
Przywracam gruba, aby móc się dostać do Windowsa i tutaj pierwsza przeszkoda ... Parę poradników, kilkadziesiąt komend, a większość o kant tyłka u mnie rozbić. Wreszcie po kilku próbach znalazłem tą potrzebną komendę (taka pół automat- dlaczego tego nie było na początku?). Restart komputera i pojawia się piękne okienko wyboru systemu. Linuks się odpalił i moim oczom ukazało się stare biedne okno logowania (taka wersja lite), logowanie i powrót do przeszłości ... jak to szybko się załadowało! Kurde a przecież na Windowsie praktycznie nic nie mam, a tutaj zaraz potrzebne programy do pracy, ale nie ma antywirusa, hipsa. Pomińmy jednak te odczucia szybkości, bo z ubogim lmde raczej w szybkości nie ma szans, choć schludne ono jest i spełnia swoją rolę idealnie.
Następuje szok ... dosłownie mój mózg znowu napotyka problem (musiałem coś sprawdzić na starcie) natury gdzie to było. Odruchowy ruch myszy na "Mój komputer", a tam ikony brak i znowu przyzwyczajenia! A przecież to mój skonfigurowany pode mnie system! Jeden miesiąc i już problem? Później chciałem coś znaleźć w pasku i znowu zonk! To nie tak, że nie wiem gdzie to jest, ale pierwsze odruchy to całkowicie inne drogi do celu. Miałem nie wracać, ale zaczęła mnie drażnić szybkość, bo jak tak może być ledwo kliknę a okno już jest? dlaczego coś co działa już lepiej mi nie pasuje, przecież to zaleta?
Niby miesiąc, a już przyzwyczaiłem się do Windowsa i jego wyglądu, układu, trybu pracy ... Ja miałem łatwo, bo ciągle korzystam z dwóch systemów, tyle tylko, że na zmianę. Przezwyciężenie przyzwyczajeń jest trudne na początku, a nawet jest ogromnym wyzwaniem dla nas samych, a z czasem przecież odechciewa się nam kombinacji i przychodzi czas stagnacji, wiem to dobrze po sobie. Jestem leniwy z natury i wiem, że to może być częściowa wina, ale jeszcze na paru płaszczyznach lubię eksperymentować na całe szczęście.
Spójrzmy teraz jak łatwo się przyzwyczajamy, ba może nawet uzależniamy od jednej rzeczy. To jest przykład który mi się nawinął, ale z w codziennym życiu też sporo się znajdzie: pisanie na klawiaturze o układzie laptopowym, nie mogę się przez to przekonać do normalnej komputerowej i nawet szukałem takie jak w laptopie. Przyzwyczajamy się też do łatwizny, a jak! Tutaj przykładem niech będzie moja przesiadka na NIS''a z OAPremium i brak setek powiadomień, choć nie przeszkadzały to jednak ten spokój przyzwyczaja.
Wpis taki na krótkie rozważania i wstęp do dyskusji, więc zapraszam
Windows 10/11 Home x64 + Hard_Configurator + Windows Defender + router z firewall