Prawo do odpisu protokołu ?
#1
Jakiś czas temu zacząłem otrzymywać od KZK GOP wezwanie do zapłaty z tytułu rzekomo niezapłaconego mandatu. Mandatu żadnego nie dostałem - napisałem, więc odwołanie domagając się okazania jakiejś kopii mandatu czy odpisu protokołu. Odpowiedź - oczywiście nie na temat, nie uwzględniają mojego odwołania - mam zapłacić. Ustosunkowania się do mojego żądania, aby zobaczyć odpis z tego mandatu - brak.

Kolejny e-mail do KZK GOP, w którym żądam tego samego. Odpowiedź - kontroler sprawdził ważność dokumentu na podstawie, którego wystawiono mandat i podpis. Nadal brak ustosunkowania się do tego, że chce zobaczyć odpis.

Czy jest jakiś paragraf na który mogę się powołać chcąc zobaczyć odpis z mandatu czy po prostu muszę iść do prokuratury i zgłosić próbę wyłudzenia?

Domyślam się, że mogli ten mandat wystawić na podstawie zagubionej legitymacji szkolnej - sprawy nie zgłaszałem, bo do szkoły już nie chodzę, a poza tym legitymacja była w takim stanie, że wstydziłbym się na podstawie tego dać komuś mandat (rozsypywała się w dłoniach).

Pomijając być może moje naganne zachowanie, ponawiam pytanie - Czy jest jakiś paragraf na który mogę się powołać chcąc zobaczyć odpis z mandatu czy po prostu muszę iść do prokuratury i zgłosić próbę wyłudzenia?
Odpowiedz
#2
Ja się na tym nie znam ale mam radę dla Ciebie Tomek. Napisz do X26- jest prawnikiem i zna się na rzeczy. Na pewno pomoże Ci w tej kwestii. Wink
Odpowiedz
#3
Dzięki - napiszę do niego.

Ja się nawet zastanawiam czy oni nie walą przekrętów - kiedyś rzeczywiście dostałem dwa mandaty - jeden za przejazd bez ważnego biletu, drugi za przejazd bez dokumentu uprawniającego do zniżki przy sobie - oba uregulowałem i ich żądanie dotyczy całkowicie innego mandatu - który został wystawiony na linii, którą ja w ogóle nie jeżdżę ....

Zastanawiam się więc, czy nie biorą sobie po prostu danych z bazy i próbują trafić na debila wysyłąjąc mu żądania zapłaty na fikcyjne mandaty.
Bo jak do diabła inaczej tłumaczyć fakt, że na dwa pisma, w których wyraźnie zaznaczyłem, że chce zobaczyć protokół - w żadnej z odpowiedzi nie było słowa na ten temat.
Odpowiedz
#4
A ja mam taki pomysł:

Napisz do nich że się domagasz kopii tych mandatów jeśli ich nie dostaniesz - zgłaszasz do prokuratury o oszustwo -

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

oraz o nękanie.

Ciekawe jak wtedy zareagują Smile
Odpowiedz
#5
Więc tak po kolei...

Nie bardzo rozumiem, czy te mandaty dawno zapłaciłeś czy nie.
Jeżeli zapłaciłeś, to nie masz jakiś dowodów na to, że są zapłacone?

Jeśli nie płaciłeś, to nie ma żadnych podstaw, żeby żądali od Ciebie zapłaty.

Zwykle odbywa się to tak, że instytucja tak wysyła żądania zapłaty, a jak to nie poskutkuje idzie do sądu, który wydaje wyrok w przyszpieszonym postępowaniu:

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


Jednak, żeby wydać taki wyrok, nakazujący zapłatę należy dołączyć do pozwu:
"1) dokumentem urzędowym,

2) zaakceptowanym przez dłużnika rachunkiem,

3) wezwaniem dłużnika do zapłaty i pisemnym oświadczeniem dłużnika o uznaniu długu,

4) zaakceptowanym przez dłużnika żądaniem zapłaty, zwróconym przez bank i nie zapłaconym z powodu"

Mówiąc prościej - żeby sąd w ogóle rozpatrzył taką sprawę, musi mieć dowód na którym opiera się żądanie. Czyli w tym przypadku mandat. Jeżeli taki dokument nie istnieje - pozew zostanie odrzucony od razu.

Teraz inna kwestia - tego nieszczęsnego odpisu. Co do zasady oni nie muszą Ci pokazywać odpisu żadnego dokumentu. To jest trochę tak jak ja bym zaczął żądać od Ciebie teraz pieniędzy. Napisał byś do mnie na jakiej podstawie a ja bym Ci odpisał, że masz zapłacić i tyle. Gdybyś mi nie zapłacił, to wtedy zostaje mi tylko iść do sądu, który na podstawie dowodu stwierdzi czy mam racje czy nie, ale dokumentu na podstawie którego żądam czegoś nie muszę Ci przedstawiać.

Reasumując.

Ja bym się jeszcze do nich pofatygował osobiście i zapytał na jakiej podstawie jest to żądanie. Musisz ustalić, czy rzeczywiście nie mają podstaw do nakazu zapłaty. Jak jesteś pewien, że to jest bezpodstawne (mandaty są zapłacone, ewentualnie nie było żadnego mandatu), to spokojnie możesz poczekać na rozwój wydarzeń (ale ja bym się przeszedł na wszelki wypadek). Jeżeli wystąpią do sądu a nie mają podstaw - to zapłacą dodatkowo jeszcze koszty sądowe a urojonego mandatu i tak nie wyegzekwują.

Mam nadzieję, że to jest jasne. W razie czego pisz śmiało.
Pamiętaj:
1. Ustalić czy mogą żądać
2. Wybrać się na wycieczkę do nich

Jeżeli nie ma takiego dokumentu to nie ma się czym przejmować.
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#6
Żądają zapłaty za mandat, którego nigdy nie dostałem - a który według nich otrzymałem podróżując linią taką i taką w dniu takim i takim .... O wcześniejszych mandatach wspomniałem w celach informacyjnych (zostały uregulowane).

Problem polega na tym, że jeśli rzeczywiście ktoś posłużył się dokumentem, który zgubiłem, a tego nie zgłosiłem z przedstawionych wyżej powodów - nie chodzę już do szkoły, poza tym legitymacja była w stanie rozkładu, co dla mnie oznacza wątpliwą wartość dokumentu w celach identyfikacyjnych, na jego podstawie np. nie chciano mi wydawać jeszcze wtedy korespondencji ze względu na stopień zniszczenia. Czy fakt niezgłoszenia tego - jest dla mnie mocno obciążający? Z jednej strony legitymacja szkolna jest podobno traktowana jak każdy inny dokument - z drugiej strony czytałem o przypadkach osób, które zgłaszały zagubienie dokumentu, który cały czas posiadały, aby wymigać się od tego typu sytuacji. Czy to więc oznacza, że zgłoszenie bądź nie - niczego nie przekreśla?

Obawiam się tego, że ktoś mógł posłużyć się moim dokumentem i dobrze podrobić podpis. Ekspertyza grafologiczna z tego co wiem - trochę kosztuje i nie wiem kto pokrywa jej koszty - osoba, która wnioskuje o takiego biegłego specjalistę czy strona przegrana.
Odpowiedz
#7
Jeżeli masz podejrzenie, że ktoś się posłużył zgubionym przez Ciebie dokumentem - idź na Policję i zgłoś taką sytuację i opowiedz im o tym, że teraz na tej podstawie może komunikacja miejska żądać pieniądzę.
Tak nawiasem mówiąc to jeśli ktoś posłużył się takim dokumentem to jest to przestępstwo i Policja powinna się tym zająć.

Jeżeli chodzi o koszty, to zwykle jest tak, że ponosi je strona przegrana (chyba, że np. złoży wniosek o umorzenie części ze względu na ciężką sytuacja materialną).

Jednak podkreślam. Jak mają podrobiony dokument to zgłoszenie na Policję będzie Twoim dowodem. Jeżeli nie mają takiego dokumentu to sąd od razu pewnie odrzuci taki pozew a Ty się nawet o niczym nie dowiesz.

Tak czy siak proponuje wycieczkę do komunikacji i ewentualnie na Policję...
Odpowiedz
#8
Zgłoszenie na Policję nie będzie jednak mocnym dowodem, bo można go podważyć, że Tomasz zgłosił fakt dopiero po otrzymaniu żądania zapłaty.

Też bym radził Ci iść do KZK osobiście i zobaczyć co tam mają.
Podwójne dno polega na tym, że ukrywa trzecie i czwarte...
Odpowiedz
#9
Zgłoszenie na Policje nie musi być w sumie mocnym dowodem. Ważne, że Policja być może podejmie działania wyjaśniające kto użył tego dokumentu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości