PC Tools Performance Toolkit 2011 - Recenzja
#1
Dosyć spory czas temu, bo w marcu tegoż roku otrzymałem jako "upominek" od jednego z portali kilka gadżetów, a wśród nich oprogramowanie PC Tools Performance Toolkit 2011 – program do ogólnej optymalizacji komputerów, z roczną subskrypcją na trzy komputery. Istnym grzechem byłoby nie przetestowanie tego pakietu, co więc uczyniłem aby zdać relację z jego możliwości i wrażeń, a później zadecydować, czy „opłaca się” wrzucać go na dwa pozostałe domowe komputery. Chociaż artykuł ten powstał już jakiś czas temu, jest ciągle aktualny bo oprogramowanie które opisuje póki co nie uległo zmianie - aktualizacja pobiera tylko nieliczne dane, zaś funkcjonalność jest ta sama. Przejdźmy więc do rzeczy.


Instalacja, uruchomienie - pierwsze problemy
Tradycyjnie na początku przyszło zmierzyć się z instalacją: tutaj żadnych problemów nie było, na całe szczęście nawet nie musiałem odznaczać jakichkolwiek pól, które wydawałyby mi się niekorzystne jako dla użytkownika (chociaż z drugiej strony, ciężko spodziewać się śmieci z komercyjnym produkcie). Całość jest bardzo prosta, podobna zresztą do instalacji pakietów firm-dzieci Symanteca – minimum klików, nawet zupełny laik może sobie poradzić. Później wybór, czy pakiet ma dokonywać automatycznych aktualizacji, a czemu by nie? Zostało jedynie podać swoje dane i klucz produktu, aby aktywować aplikację oraz uzyskać dostęp do ewentualnej pomocy technicznej. Wszystko równie bezproblemowo, pozostało więc uruchomić program. No i tutaj nastąpił zgrzyt. Automatyczne uruchomienie po instalacji nie zadziałało, a więc spróbowałem ręcznie dwuklikiem na ikonę. W efekcie zobaczyłem splash-screen, informacje o ładowanie, a po chwili... informację o błędzie aplikacji i dobrze znane pytanie o wysłanie raportu o błędach do Microsoftu. Niezbyt miły początek muszę przyznać. Pierwsza myśl: może z rozpędu coś w HIPSie omylnie wybrałem. Reguły usunięte, program przeinstalowany i... znowu to samo. Próba użycia kompatybilności, najpierw z Vistą, potem z XP, program nadal wysypuje się przy uruchamianiu. Hm... dziwne, przecież producent deklaruje zgodność z wszystkimi popularnymi Windowsami, zarówno 32 jak 64-bitowymi, a tu taki zonk? Po dłuższej chwili namysłu wpadłem na jeszcze jeden pomysł, którego jednak nie uważałem za wielce prawdopodobny: wyłącznie DEP, które samodzielnie wymusiłem. Po ponownym uruchomieniu komputera okazało się, że problem zniknął. Było to dla mnie niemałe zaskoczenie: program do optymalizacji, ponoć zgodny ze taką gammą Windowsów, tworzony przez firmę tworzącą oprogramowanie zabezpieczające gryzie się z systemowymi / sprzętowymi mechanizmami ochrony?! Jak dla mnie niezbyt zrozumiałe, tym bardziej, że jeszcze nie spotkałem się z aplikacją, która z DEP nie byłaby zgoda w wypadku jego wymuszenia. No ale problem został rozwiązany i mogłem wreszcie zobaczyć co tak naprawdę oferuje ten kombajn.


Słów kilka o interfejsie
Jest tego całkiem sporo, a interfejs jak to w w innych PC Toolsach jest dosyć intuicyjny i prosty w obsłudze. Wszystkie dostępne opcje są wymienione w formie ikonek, do tego pogrupowanych w odpowiednio związane ze sobą tematycznie sekcje. Pomimo jednak, że interfejs jest stworzony praktycznie z myślą nawet o laikach, to muszę się do niego przeczepić. Dokładniej rzecz biorąc, do spolszczenia – w niektórych miejscach występują zdania po angielsku, czasami można natrafić również na przeplatankę polsko-angielską, efekt nieco przypomina to, co widziałem podczas testowania pakietu internet security od BitDefendera (wersji 2011). Jeżeli już mowa o użytkownikach początkujących, to wbudowana, dosyć obszerna pomoc nie na wiele im się zda, ponieważ występuje tylko w języku angielskim (tam już słów po polsku nie ujrzymy). Nieco szkoda, bo cała reszta naprawdę nie stanowi problemów i przypomina produkty Symanteca, oraz niektóre rakiety: odpal i zapomnij, dosyć istotne i cenione przez osoby nie chcące się zagłębiać w szczegóły i zajęte innymi sprawami. Na pochwałę zasługuje malutki detal – papierowa „instrukcja” jest w kilku językach, w tym również po polsku, acz co dziwne, nasz rodzimy język zajął w niewielkiej broszurce ostatnią kartkę. Jedyne z całego interfejsu, co naprawdę bardzo mi się nie spodobało i zasługuje na naganę, to przycisk rozpoczęcia skanowania zwracający na siebie uwagę i proszący się o kliknięcie, albo raczej efekt jego użycia – jak dla mnie skanowanie to poszukiwanie ewentualnych problemów. Widocznie producent sądzi inaczej, bo po jego użyciu co prawda są one wyszukiwane ale i przy okazji automatycznie czyszczone. W efekcie „pozbywamy się” więc wszelkich ciasteczek, cache przeglądarek itp. co nie zawsze jest mile widziane. Podobnie zresztą jak usuwanie jakichkolwiek skrótów z rejestru. Może to kolejny „błąd” wynikający z wspomnianego wcześniej, nieco niedokończonego spolszczenia?

[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]

  • Monitorowanie systemu i jego kondycji
    Po „badaniu” PC Tools daje nam ocenę co do kondycji naszego systemu. Oczywiście w większości wypadków będzie to wartość daleka od maksymalnych 100%, zaś użycie poszczególnych modułów pakietu znacznie ten wskaźnik większy (nawet jeżeli my sami faktycznego zwiększenia szybkości nie odczujemy). Jest więc to wskazanie raczej marketingowe, a nie praktyczne. Z konkretniejszych opcji monitorowania dostępny jest podgląd aktualnych procesów, ale nawet systemowy Menadżer Zadań po prostu zjada go na śniadanie po dodaniu kilku kolumn. Porównanie do np. Process Explorer’a jest zupełnie nie na miejscu. W „podzakładce” wydajność mamy do dyspozycji przycisk „optymalizuj”. Co on faktycznie robi? Nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na to pytanie. Podejrzewam jednak, że chodzi o okresowe oczyszczanie pamięci, bo opcja znajduje się właśnie obok informacji dotyczących RAMu oraz pliku stronicowania. Dzięki temu modułowi dowiedzieć się również możemy, jak wiele miejsca mamy na poszczególnych partycjach – jakże użyteczna opcja, nieprawdaż? Smile


  • Ochrona prywatności
    Oczywiście nie mogło zabraknąć modułu od czyszczenia wszelkich danych w przeglądarkach w celu usunięcia pozostałości i ochrony naszej prywatności. Tutaj pojawił się spory plus – program obsługuje naprawdę sporo przeglądarek: Internet Explorera (który ma najwięcej opcji, dodatkowo w ustawieniach od bardzo dokładnego czyszczenia), Firefoxa, Operę, Chrome, Safari oraz... Netscape. Ta ostatnia pozycja naprawdę mnie zdziwiła, bo albo chodzi o produkty zgodne z Netscape, albo faktycznie tą nierozwijaną już od dawna przeglądarkę. W wypadku wszystkich przeglądarek za wyjątkiem IE możemy czyścić cache, historię, zapisane hasła, oraz adresy wpisywane w pasku adresu. Tylko w produkcie MS’a można dodatkowo oczyścić dane z autouzupełniania, oraz listę pobieranych plików. Problemem jest natomiast fakt, iż u mnie przeglądarka wykryła tylko IE9, pomimo zainstalowanego Firefoxa (Aurora), Chrome (wersja stabilna) i Opery (wersja stabilna). No ale mimo wszystko, nawet gdy status pokazuje nam „Niezainstalowana” to i tak możemy spróbować wyczyścić jej dane. Dodatkowo możliwe jest czyszczenie historii zapisanych w innych aplikacjach. Ich lista jest dosyć spora i znajdziemy na niej np. Acrobat Readera, ICQ, Napstera (!), WinRARa, OpenOffice 3, GIMPa, Skype, 7-zipa i sporo innych. Każda pozycja na liście jest opisana tzn. otrzymujemy informację o tym, co faktycznie będzie czyszczone.


  • Optymalizacja usług i autostartu
    PC Tools daje nam możliwość zarządzania usługami systemowymi, acz jest to opcja dosyć skąpa, sprowadza się bowiem tylko do wybrania zestawu minimalnego (nie próbowałem), lub zalecanego. W tym drugim wypadku większość usług jest dostępna chociażby na żądanie, a więc w razie potrzeby uruchomienia niektórych składników systemu nie powinniśmy dostać niespodziewanie informacji o problemie czy wyłączonej usłudze. Warto wspomnieć, że przed ustawieniem usług na którąś z dostępnych konfiguracji ich stan jest zapisywany i jeżeli coś nam się nie spodoba, możemy przywrócić wszystko do poprzedniego stanu: bardzo wygodna opcja, bo sam miałem kilka wpisów zmienionych na ręczne / wyłączone i test pakietu nie spowodował konieczności wertowania listy ponownie. Brakuje natomiast zarządzania pojedynczymi wpisami, chociażby takiego jak wbudowane w system. Trzeba również zaznaczyć, że z pewnością nie jest to TuneUp – próżno szukać tu jakiś „tweaków” do szybkiego wyklikania znanych z większych pakietów, oraz wyspecjalizowanych, często nawet darmowych programów takich jak Sunrise Seven (mam tu na myśli opcje takie jak wrzucanie jądra systemu do RAM, wyłączenie długich nazw plików itp.). Na dokładkę mamy możliwość podglądu i edycji aplikacji, które są uruchamiane przy starcie systemu. Możemy je wyłączyć z tego procesu, jak i zupełnie usunąć z listy.


  • Optymalizacja rejestru
    W tej dziedzinie możemy po prostu wykonać skanowanie rejestru w poszukiwaniu błędów, zaś po zakończeniu wybrać które mają zostać naprawione: są one podzielone na kategorie np. dotyczące rozszerzeń plików, oraz dodatkowo oznaczone poziomem ważności. W opcjach programu uzyskujemy możliwość wykluczenia ze skanowania poszczególnych wartości oraz kluczy, acz nie należy to do zbyt wygodnych czynności, ponieważ podajemy ścieżki ręcznie. Dodatkowo jest dostępna opcja defragmentacji rejestru – działa poprawnie i pomimo moich obaw, nie spowodowała żadnych problemów z systemem (co czasami się zdarza). Trochę dziwi mnie, że nie ma żadnej opcji wspomagającej wyszukiwanie – co prawda nie spodziewałem się opcji takich jak w jv16 Power Tools, ale skoro dali defragmentację…


  • Optymalizacja pracy dysku twardego
    Jak można się spodziewać, jest tu dostępna opcja defragmentacji, całkiem zaawansowana zresztą: najpierw możemy wykonać analizę, w wyniku której otrzymamy graficzne zestawienie-mapę klastrów naszego dysku wraz z legendą dotyczącą fragmentacji. Następnie w zależności od potrzeb możemy wykonać pełną defragemntację poszczególnych partycji, lub też wybrać konkretne pliki to „poskładania”. Może to być dosyć wygodne w wypadku, gdy zależy nam na zwiększeniu szybkości działania tylko konkretnych programów i uniknięcia sytuacji, w których muszą latać po całym dysku za swoimi danymi. Kolejna opcja to optymalizacja uruchamiania systemu, a więc dokładana analiza tego procesu, a następnie optymalizacja plików rozruchu, ewentualnie również pliku stronicowania (to już zależy od naszego wyboru). Czy daje to widoczne rezultaty? Kilka sekund można faktycznie zaoszczędzić, wszystko zależy od stanu naszego systemu. Oczywiście do wszystkich tych operacji dostępny jest prosty w obsłudze harmonogram zadań, ale jeszcze ciekawsza sprawa to defragmentacja w czasie rzeczywistym. Aktywując tą opcję nasz dysk jest w praktyce defragmentowany cały czas. Na początku może to nieco przeszkadzać i obniżać wydajność pracy, ale gdy wszystko zostanie już „poukładane”, operacje są wykonywane tylko dla nowych plików – przypomina to skaner antywirusowy z opcją buforowania danych o plikach, a więc staje się praktycznie nieodczuwalne podczas normalnej pracy. Nie znalazłem natomiast żadnych opcji dotyczących dysków SSD, a w ich wypadku defragmentacja nie jest wymagana i być może pakiet przyczyni się do ich szybszej eksploatacji.


  • Odzyskiwanie usuniętych plików
    Performance Toolkit zawiera moduł odpowiedzialny za odzyskiwanie skasowanych i utraconych plików. Jest on dosyć rozbudowany, zależnie od ustawień skanowanie może działać w trzech trybach (szybkie, szczegółowe oraz fizyczne), na wybranych przez nas partycjach, a także według filtrowania po: typie pliku, gdzie dostępnych jest całkiem sporo predefiniowanych np. dokumenty pakietu Office, muzyka, pliki video, grafiki, archiwa a nawet emaile (użytkownik może dodać własne typy plików, jeżeli domyślna lista okaże się niewystarczająca); filtorwać można również po przypuszczalnym lub granicznym rozmiarze pliku, oraz po fragmencie jego nazwy. Nie jestem w stanie ocenić skuteczności tego mechanizmu, bo na szczęście nie byłem zmuszony do używania takich narzędzi. Mogę jedynie napisać, iż przy szybkim skanie znalazło się naprawdę multum plików z danych, które usuwałem w ostatnim, a nawet nieco odleglejszym czasie. Ciekawy jestem, co dałoby się odzyskać podczas skanu szczegółowego lub fizycznego – sądzę, że z danymi po formatowaniu nie powinno być problemów (o ile oczywiście ich nie nadpisano).


  • Trwałe niszczenie plików
    Praktycznie w każdym pakiecie tego typu znajdziemy podręczną niszczarkę plików. Nie inaczej jest w tym wypadku. Na ten temat niestety również zbyt wiele powiedzieć nie potrafię, ponieważ moduł nie jest mi w ogóle potrzebny. Zaznaczyć jedynie mogę, iż dostępnych jest kilka metod nadpisywania danych: pseudolosowa, US DoD 5220-22-M (8.03 / E lub też C i E), oraz metodę Gutmanna. Do niszczarki możemy dodawać zarówno pojedyncze pliki i katalogi, jak i bezpośrednio wysyłać tam aktualną zawartość kosza systemowego. Możliwe jest również dodanie tzw. ulubionych lokalizacji, czyli miejsc, które najwyraźniej będziemy chcieli od czasu do czasu porządnie wyczyścić zacierając wszelkie ślady.


[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


[Aby zobaczyć linki, zarejestruj się tutaj]


Szybkość działania
Niewątpliwą zaletą Performance Toolkit’a jest... szybkość działania. Może brzmi to dziwnie biorąc pod uwagę nazwę tego programu, ale naprawdę dosyć często zdarzają się „ironie” czyli ślamazarnie działające aplikacje, które mają za zadanie przyśpieszyć nasz komputer. Jak można zaufać ich producentom, skoro nawet własnego oprogramowania nie potrafili zoptymalizować? W PC Toolsie wygląda to nieźle i nie za bardzo jest się do czego przeczepić: całość zajmuje niewiele miejsca, szybko się uruchamia, nie pochłania zbyt wiele pamięci i czasu procesora. Wszelkie wykonywane operacje, takie jak skanowanie rejestru, skanowanie usług czy też dysku są przeprowadzane naprawdę szybko. Nawet wyszukiwanie utraconych / skasowanych plików, oraz operacja defragmentacji rejestru nie zabierają nam zbyt wiele czasu, ale należy oczywiście pamiętać o tym, iż funkcjonalność tych modułów nie powala i trudno przyrównywać je do dedykowanych rozwiązań, nawet jeżeli zrobią one „to samo” z znacznie dłuższym czasie. Pakiet dodaje automatycznie uruchamiane usługi związane z automatyczną konserwacją, ale na całe szczęście nie wpłynęły one zupełnie na szybkość działania mojego komputera – świadczy o tych chociażby fakt, iż ich istnienie odkryłem zupełnie przypadkowo gdy uruchomiłem managera zadań. Inna sprawa to dywagacje na temat: czy te usługi miały prawo się w ogóle pojawić bez pytania mnie o zdanie? Pakiet ma być dla zwykłego użytkownika, w takim więc wypadku pytanie tego typu raczej nie zostanie w ogóle zadane. Inną zaletą jest to, że mamy niezłą kontrolę nad kopiami zapasowymi danych, które przechodzą przez procesy poszczególnych modułów odpowiadających za optymalizację. Jeżeli uznamy, że coś zrobiliśmy niepotrzebnie, możemy szybko cofnąć zmiany.


Podsumowanie
Nie wiem co sądzić ostatecznie o tym programie. Co prawda otrzymałem go zupełnie za darmo, ale czy sam zdecydowałbym się na taki zakup lub też poleciłbym go innym? Zdążyłem się zorientować, że rozbieżność cenowa tej aplikacji jest w Polsce po prostu niesamowita – taka sama wersja, aktualizacje przez rok, możliwość instalacji na 3 komputerach: od niecałych 50zł, aż do prawie dwa razy większej ceny. Szczerze nie mam pojęcia z czego wynika ta różnica, bo w niemalże każdym wypadku chodziło o wersję pudełkową. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tą niższą cenę, to oferta wydaje się być atrakcyjna: jv16 PowerTools, który nie zapewnia aż tylu funkcji,a który wyrósł z darmowego RegCleanera w przeliczeniu z dolarów kosztuje nieco ponad 80zł. Znany, ceniony i dosyć rozbudowany TuneUp Utilities to natomiast ponad 130zł przy zakupie, oraz kolejne 80zł co roku na aktualizację, a to wszystko za licencję na zaledwie jedno stanowisko. W konfrontacji z konkurencją produkt PC Toolsa wypada się całkiem nieźle. Nie jest to oprogramowania zbyt znane, a szkoda bo być może nieco osób skusiłoby się właśnie ze względu na atrakcyjne oferty dostępne w sieci.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości